We wtorek zaprezentowano wyniki pilotażowych badań realizowanych w ramach projektu GreenerSites. Wynika z nich, że pozostałości po dawnych zakładach chemicznych Zachem nie zagrażają w takim stopniu jak myślano zdrowiu mieszkańców, ale potwierdziły się informacje o złym stanie wód podziemnych.
Badania poświęcone ryzyku zdrowotnemu dla mieszkańców zostały przeprowadzone przez Instytut Ekologii Terenów Uprzemysłowionych. Badania wykazały, że poziom ryzyka rakotwórczego został tylko nieznacznie przekroczony dla jednej substancji – benzo(a)pirenu, ale tylko w części terenu objętego badaniami. Jeżeli chodzi o ryzyka nierakotwórcze, to plasowały się one poniżej dopuszczalnego poziomu HI=1.
Badania wody ze wszystkich 15 piezometrów były niezadowalające, a nawet w kilku miejscach wskazano jednoznacznie ich złą jakość. Przekroczenia dopuszczalnego stężenia benzenu były przekraczane w zależności od miejsca od 5-krotnego do 20-krotnego. Stężenie nitrobenzenu, hydroksybifenylu i toluendiaminy uznano za ekstremalnie wysokie. Z tego powodu w żadnym z badanych miejsc woda nie spełniała normy pitnej.
Potwierdzono też przypuszczania naukowców, iż chmura zanieczyszczeń wód podziemnych będzie się zbliżać w kierunku zabudowań w Łęgnowie, przez co będzie następowała jeszcze dalsza degradacja wód podziemnych. Są to perspektywy kilkudziesięciu lat. O granicy wałów przeciwpowodziowych na Wiśle można mówić w perspektywie ponad 50 letniej.
Od dłuższego czasu wskazuje się o potrzebie zbudowania bariery piezometrów przed zabudowaniami. Ten temat będzie zapewne nie raz jeszcze powracał.