Zdesperowani rolnicy wyjechali na drogi

Fot: Kamil Kiedrowski

W środę na drodze krajowej nr 25, na północ od Bydgoszczy kilkadziesiąt ciągników rolniczych wzięło udział w proteście. Zarzucają wojewodzie i ministrowi Ardanowskiemu brak chęci dialogu, co miało skłonić ich do wyjechania na ulicę. Policjanci starali się kierować ruchem oraz wyznaczać objazdy, aby w jak największym stopniu zmniejszyć dla kierowców uciążliwość tego protestu.

 

Całkowicie nie dało się zniwelować uciążliwości protestu, w szczególności, że protestujący przejechali przez całe Sępólno Krajeńskie i na rondzie, gdzie krzyżuje się droga krajowa nr 25 z drogą wojewódzką o dużym natężeniu ruchu nawrócili z powrotem w kierunku Mąkowarska. Protestujący poruszali się z prędkością średnio 10 km/h, co tamowało ruch.

 

Protest zorganizowali lokalni rolnicy, niezrzeszeni z żadną ogólnopolską organizacją. Są to rolnicy głównie z powiatów sępoleńskiego i tucholskiego – Zaprosiliśmy pana wojewodę do gminy Gostycyn, mieliśmy też jechać do Urzędu Wojewódzkiego, ale do spotkania nie doszło. Na proteście, 16 stycznia, zaprosiliśmy ministra rolnictwa, aby z nami porozmawiał, też nie przyjechał. Byliśmy na spotkaniu z panem posłem w Tucholi (od redakcji: Piotrem Królem) i też za dużo nam nie powiedział, dlatego nie widzimy innego wyjść jak wyjechanie dzisiaj na drogi i pokazać, że jesteśmy tak zdeterminowani, że już nie widzimy innego wyjścia – powiedział w imieniu protestujących Mateusz Sass.

Protestujący domagają się przede wszystkim skutecznej ochrony polskiego rynku przed ich zdanie nieuczciwą konkurencją z innych krajów Unii Europejskiej, a także zza wschodniej granicy oraz skutecznej walki z wirusem ASF. Akcja odstrzału dzików, propagandowo nazwana ,,wybiciem wszystkich dzików”, w ich opinii nie rozwiązuje problemu i należy rozważyć jak np. zrobiono to w Czechach, użycie wojska.

 

 

 

 

 

– Jest kryzys w każdej gałęzi produkcji rolnej, można powiedzieć. Jeszcze tylko zostało mleko, ale nie wiadomo jak długo, bo już są sygnały, że rynek mleka ma się załamać w środku roku – mówił Sass – Uważamy, że potrafimy produkować polskiego tucznika, czy zboże, ale nie jesteśmy wstanie konkurować z korporacjami z zachodu (…) Pan minister na spotkaniu w Świeciu powiedział, że jeżeli się nie opłaca hodować trzody chlewnej, to trzeba się przestawić na inny rodzaj hodowli. My się pytamy na co? Jeżeli dzisiaj rynek wołowiny się załamał, a jakiś czas temu pan minister rolnictwa, namawiał rolników produkujących trzodę, do przerzucenia się na wołowinę.

 
Na czele kolumny protestujących wieziona była trumna, mająca symbolizować, że dalsze trwanie przy obecnej polityce będzie prowadzić do śmierci polskiego rolnictwa.

 


 

 

 

 

 

[iframe width=”419″ height=”236″ src=”https://www.youtube.com/embed/OErsNQXiV7U” frameborder=”0″ allow=”accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture” allowfullscreen ]