Branża transportowa już liczy straty, nie tylko z powodu koronawirusa

Dzisiaj w Bydgoszczy przedstawiciele branży transportowej spotkali się z prezydium sejmowej Komisji Infrastruktury, pierwotnie tematem przewodnim miała być spadająca konkurencyjność polskich firm, którzy cały czas uznawani są w Unii Europejskiej za wiodących. Sytuacja wymusiła, iż najwięcej mówiło się o epidemii koronawirusa.

Pierwszy polski zarażony przyjechał autobusem z Niemiec, mowa o mieszkańcu Zielonej Góry. Ten fakt sprawi, że zainteresowanie przewozami pasażerskimi na dłuższych dystansach znacznie zmalało – Pierwszą jaką to dotknęło, w prawie 100 procentach, to branże autobusową w naszym regonie. Stoją autobusy i stoją biura podróży – ocenia Adam Jędrych z Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych, skupiającego firmy z dużej części Polski, mającego swoją siedzibę w Bydgoszczy.

 

– Tam, gdzie są linie autokarowe, to one muszą funkcjonować, w związku z czym autokary jeżdżą puste, a właściciele obsługujący te linie dopłacają do biznesu, bo nie ma tam pasażerów, ale też nie ma możliwości zawieszenia tych linii – uzupełnia Jan Buzek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowego Przewoźników Drogowych w Polsce.

Firmy spedycyjne wskazują, że marzec to okres w którym trzeba płacić m.in. ubezpieczenie OC, w sytuacji załamania rynku koronawirusem, grozi wielu firmom bankructwo. Jak wynika z ankiety przeprowadzonej wśród swoich członków przez ZMPD, ponad 90% firm zmuszonych zostało zmniejszyć przewozy, w co czwartej aż o jedną czwartą, natomiast więcej niż jedna trzecia firm musiała to uczynić o ponad 30%.

 

O tym jak przeciwdziałać bankructwom rozmawiali dzisiaj przedstawiciele branży z przewodniczącym Komisji Infrastruktury Pawłem Olszewskim i wiceprzewodniczącym Piotrem Królem. Było to zatem spotkanie ponad podziałami politycznymi.

 

Spotkanie planowane było od dawna i pierwotnie głównym jego tematem miała być sytuacja polskich firm spedycyjnych w Unii Europejskiej. Polscy przewoźnicy odnieśli na europejskim rynku sukces zdobywając około 30% rynku. Ich pozycja jest zagrożona z jednej strony przez działania polityków z innych państw, chociażby głośny przed rokiem pakiet mobilności, który miał poprawić konkurencyjność firm niemieckich i francuskich, kosztem m.in. polskich. Dzisiaj była też mowa o rosnących w Polsce kosztach pracy, chociażby wzroście płacy minimalnej. Jak przyznaje prezes ZMPD, polskie firmy stają się przez to mniej konkurencyjne od litewskich, rumuńskich, bułgarskich czy węgierskich.

 

[iframe width=”419″ height=”236″ src=”https://www.youtube.com/embed/ld9C-_I7T20″ frameborder=”0″ allow=”accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture” allowfullscreen ]