Przez ostatnie ponad pół roku o COVID-19 jako ludzkość dowiedzieliśmy się wiele, głównie dzięki badaniom naukowców, ale wciąż jest on dla nas zagadką. Nauczyliśmy się kontrolować rozwój pandemii, a także funkcjonować w miarę normalnie, ale wciąż nie możemy powiedzieć, że wirusa udało nam się okiełznać. Ostatnie dni w Europie i w Polsce pokazują, że w ostatnich dniach liczba nowych zachorowań wzrasta, co powinno być powodem do niepokoju, w skali makro województwa kujawsko-pomorskiego na razie tego nie widać. Czy to początek drugiej fali?
Zważając na to, że COVID-19 to dla nas wciąż tajemnica, trudno stawiać dzisiaj jakiekolwiek tezy na temat drugiej fali. Jeszcze dwa tygodnie temu na komisji zdrowia wiceminister Kraska wprost stwierdził, że możliwość pojawienia się drugiej fali to tylko przypuszczenie, spekulacja, która nie musi nastąpić, natomiast państwo musi na taką ewentualność być przygotowane. Dzisiaj w Ministerstwie Zdrowia odbyło się spotkanie zespołu roboczego ds. strategii na ewentualnej drugiej fali. Skoro nie jesteśmy pewni czy druga fala będzie miała miejsce, to tym bardziej trudno przewidzieć kiedy ona wybuchnie – resort zdrowia w swoich spekulacjach mówi o jesieni, z analiz opracowanych dla brytyjskiego rządu wynika, że może być to dopiero nowy rok, przełom stycznia i lutego, a być może teraz druga fala rozwija się na naszych oczach.
Dużo zależy od naszej odpowiedzialności
Dzisiaj w mediach komentowana jest sugestia wiceministra Kraski, jak wspomniał tylko jego osobista, aby być może policja kontrolowała, czy w weselach uczestniczy maksymalnie 150 osób, co wywołało wiele głosów oburzenia. Wynika z tego, że z tym przestrzeganiem tego zalecenia bywa różnie, wystarczy przejechać się autobusem, pójść do kościoła ,albo do sklepu, aby zauważyć, że wiele zaleceń jest lekceważonych – żyjemy jakby COVID-19 nie było. Na plażach niekiedy jest ciężko przejść. Do tego pomimo zakazów odbywają się niekiedy dyskoteki. Wszystko to się przekłada na wzrost zachorowań. Mamy za sobą również dość emocjonującą kampanie wyborczą, gdzie odbywały się każdego dnia dziesiątki spotkać, na których nie zawsze było widać przestrzeganie zaleceń epidemicznych.
Rozmawiałem wczoraj ze znajomą z Węgier – w Budapeszcie turystów niewielu, Węgrzy obawiają się dość poważnie drugiej fali, stąd też żyją znacznie bardziej reżimami sanitarnymi. Jak już jakiś czas temu pisałem, w tym roku zrezygnowano z obchodów dnia św. Stefana, ograniczając uroczystości do wręczenia nominacji oficerskich, bez udziału publiczności.
Polacy można natomiast odnieść wrażenie, że koronawirusa uważają za rzecz minioną.