Jak zabija dezinformacja? Zdrowie w czasach fake newsów

Fot: Carlos Paes

Fot: Carlos Paes

Fake newsy dotyczące koronawirusa szerzą się błyskawicznie. To jednak zaledwie kropla w morzu fałszywych wiadomości związanych ze zdrowiem. Lewoskrętna witamina C, szczepionki powodujące autyzm, cudowne suplementy zwalczające raka – lista mitów medycznych jest długa. Nieprawdziwych treści jest wiele i prawie zawsze przyświeca im jeden cel: osiągnąć partykularną korzyść.

Fake newsy są, niestety, coraz powszechniejszym zjawiskiem. Ich łatwemu rozprzestrzenianiu sprzyja specyfika mediów społecznościowych – otwartych, ogólnodostępnych portali, gdzie można swobodnie dyskutować i wymieniać poglądy z innymi użytkownikami. Tymczasem prawie 40% ruchu w sieci generują boty, natomiast głównym celem fake newsów jest wywoływanie niepokoju przekładanego na korzyści autorów fabrykujących fałszywe informacje.

 

Ponadto, warto pamiętać, że problem nie dotyczy wyłącznie przestrzeni wirtualnej: fałszywe wiadomości mogą pojawiać się również w mediach tradycyjnych, takich jak telewizja czy prasa. Informacje te bazują przede wszystkim na emocjach, więc jedną z ich podstawowych cech są sensacyjne, przesadzone i nachalnie zachęcające do sprawdzenia tytuły. Fake newsy mogą dotyczyć wszystkich sfer życia, jednak szczególnie niebezpieczne są te o tematyce zdrowia.

 

Dlaczego nie wierzymy nauce i kto zarabia na szkodliwej informacji?

Brak zaufania do nauki to bardzo szkodliwa i niebezpieczna postawa. Warto jednak wiedzieć, że uleganie wierze w pseudonaukowe treści nie bierze się znikąd. Zarówno oglądanie reklam suplementów, jak i przyswajanie fałszywych, sensacyjnych informacji, uruchamia w ludzkim mózgu ten sam mechanizm. Chodzi o tendencję do upraszczania rzeczywistości, która daje poczucie bezpieczeństwa i kontroli nad sytuacją.

Eksperci wydają się często nieosiągalni i zdystansowani, a informacje przez nich przekazywane skomplikowane i niejasne. Szczególnie, kiedy chodzi o dolegliwości fizyczne, które nierzadko wymagają dodatkowych badań lub czasu. W tej sytuacji dowód anegdotyczny, czyli np. zasłyszany od zaufanego przyjaciela lub członka rodziny, jest prostszy i łatwiej dostępny, przez co dla mózgu wiarygodniejszy od słów eksperta. Jednak to właśnie brak krytycznego myślenia, wiara w mity medyczne i uleganie fake newsom może nieść katastrofalne skutki dla zdrowia.

 

Pozostaje pytanie: kto zyskuje na przekonywaniu, że szczepienia są niebezpieczne, lekarze i naukowcy kłamią, a cudowne suplementy leczą raka? Odpowiedź jest prosta – szarlatani, którzy ochoczo sprzedają „zamienniki” leków i szczepionek oraz autorskie sposoby terapii. Ich celem są przede wszystkim łatwowierne osoby, które szybko ulegają atmosferze strachu wywoływanej fałszywymi doniesieniami. Nierzadko żerują także na tragedii pacjentów zmagających się z ciężkimi chorobami, którym dają złudną nadzieję na poprawę stanu zdrowia.

 

Emocje nad rozsądkiem, czyli jak daliśmy się oszukać, że szczepienia powodują autyzm

Leczenie magią i nadnaturalnymi sposobami przypisujemy dawnym czasom – przede wszystkim wiekom, w których edukacja nie była dostępna dla wszystkich, a naukę potępiano. Inaczej ma się kwestia ruchów antyszczepionkowych – wielu wydaje się, że te narodziły się najdalej kilkadziesiąt lat temu. Nie jest to prawdą: przeciwnicy szczepień istnieją tak długo, jak same szczepionki, a ich argumenty od początku bazowały na niewiedzy i wywoływaniu strachu. Jednak to właśnie teraz internetowe szerzenie dezinformacji burzy zaufanie do szczepień bardziej niż kiedykolwiek.

Jeden z najpopularniejszych mitów łączący szczepienia z autyzmem to zasługa fake newsa – konkretnie jednej fałszywej publikacji autorstwa Andrewa Wakefielda. Jej autor od początku z premedytacją fałszował dowody i wyniki swoich badań, za co stracił prawo do wykonywania zawodu. Jego hipoteza została wielokrotnie obalona przez niezależne od siebie grupy ekspertów na całym świecie, a mimo tego przeciwnicy szczepień powołują się na nią do dziś.

 

Mitów medycznych związanych ze szczepieniami jest więcej; dotyczą m.in. rzekomej zawartości toksycznej rtęci, wysokiej częstotliwości występowania niepożądanych odczynów poszczepiennych i przeciążania układu immunologicznego dzieci. Regularnie pojawiają się także nowe fake newsy dotyczące np. ciężkich, śmiertelnych i zazwyczaj zatajonych przypadków niepożądanych odczynów poszczepiennych.

 

Wiedza i krytyczne myślenie najlepszym remedium na dezinformację

W przeciwstawianiu się dezinformacji kluczową rolę odgrywa świadomość problemu i rozwijanie krytycznego myślenia. Pamiętajmy, że fake newsy charakteryzują się m.in. sensacyjnym i emocjonalnym wydźwiękiem, sugerowaniem spisków i nawoływaniem do zbiorowej reakcji. Ponadto, szukając w internecie informacji o zdrowiu zawsze warto sprawdzić wydawcę znalezionych treści. Naszą czujność powinny wzbudzać portale, które publikują wyłącznie anonimowe informacje lub mają dużo reklam konkretnych produktów czy usług. Wiedza medyczna powinna zawsze opierać się na dowodach naukowych, faktach i badaniach, a nie emocjach, czynnikach nieracjonalnych czy osobistych opiniach. Miarodajne źródła rzetelnych informacji zazwyczaj są certyfikowane przez Ministerstwo Zdrowia, instytucje publiczne lub autorytety medyczne.

 

W Polsce naprzeciw dezinformacji dotyczącej szczepień już od ponad pięciu lat wychodzi akcja Zaszczep się Wiedzą. Jej organizatorzy tworzą na portalu www.zaszczepsiewiedza.pl bezpieczną przystań, gdzie „można zaszczepić się wiedzą przeciwko epidemii niewiedzy, ale też jej współczesnej, zmutowanej odmianie: „wiedzy” pozornej, kreowanej anonimowo w przestrzeni internetu, podrabianej tak samo, jak podrabia się inne produkty, aby były tanie, przystępne i do złudzenia przypominały prawdziwe.”

 


Kampania społeczna ,,Zaszczep się wiedzą”