Dowiedzieliśmy się już,że niedziałające latarnie nie powodują zagrożenia życia człowieka (z interpretacji prokuratury), teraz się dowiadujemy, że również nie mają wpływu na działanie monitoringu wizyjnego , bowiem kamera widzi w podczerwieni – zdaniem zastępcy prezydenta Mirosława Kozłowicza.
O interpretacji prokuratury pisaliśmy kilka tygodni temu: Prokuratura: Brak oświetlenia nie powoduje zagrożenia dla życia człowieka
Spór pomiędzy ratuszem i Enea w ostatnich dniach został zażegnany, przynajmniej w takim zakresie, że ruszyła naprawa uszkodzonych lamp i do końca października problemy z oświetleniem przestrzeni publicznej powinny się skończyć.
Wcześniej sprawa ta była przedmiotem debaty publicznej, w sierpniu pracowała chociażby specjalna komisja doraźna Rady Miasta. Jednym z poruszonych wątków był wpływ niedziałających latarni na funkcjonowanie monitoringu wizyjnego. 24 sierpnia radny Krystian Frelichowski w ramach pracy komisji doraźnej zadał pytanie, ile kamer monitoringu wizyjnego, z powodu niedziałających latarni zostało wyłączonych z normalnej pracy. Zważając, że komisja miała zakończyć pracę do końca sierpnia, a przyjęty termin odpowiedzi na interpelacje był trochę dłuższy, wyjaśnienia zastępca prezydenta Mirosław Kozłowicz złożył dopiero w drugiej połowie września.
Kozłowicz poinformował, że zasilanie monitoringu wizyjnego jest niezależne od oświetlenia ulicznego, a tym bardziej od sieci należącej do Enea – Informuję, że każda z kamer monitoringu dla eliminacji deficytu oświetlenia widzialnego ma możliwość dołączenia promiennika podczerwieni zachowując rejestrację zdarzeń w warunkach pogorszonego oświetlenia – poinformował zastępca prezydenta.
Kozłowicz stwierdza, że obawy o brak rejestracji obrazu, są w tym wypadku nieuzasadnione.