To będzie trudny ekonomicznie rok dla bydgoskiego lotniska



Fot: Bartosz Bieliński

Fot: Bartosz Bieliński

Właściwie od połowy marca loty pasażerskie z Bydgoszczy się nie odbywają, w kwietniu oficjalna statystyka mówi o 3 odprawionych pasażerach, trudno jest jednak powiedzieć kiedy samoloty rejsowe zaczną ponownie lądować. Ta informacja pozwoli oszacować jaka będzie ostateczna strata PLB.

 

W 2018 roku Port Lotniczy Bydgoszcz był na minusie 5,5 mln zł, wyniku operacyjnego za 2019 rok jeszcze nie znamy. Z pewnością można powiedzieć, że bieżący rok przyniesie znacznie większą stratę. Te straty solidarnie pokrywało Województwo Kujawsko-Pomorskie i mniejszościowy udziałowiec Miasto Bydgoszcz. W 2020 roku do dorzucenia może będzie jednak znacznie więcej, a kondycja finansowa samorządów na pewno będzie gorsza, bowiem wprowadzony przeciwko COVID-19 lockdown wpłynie na spadek wpływów z podatku PIT (to głównie uderzy w Bydgoszcz) oraz z podatku CIT (na którym opiera się utrzymanie samorządów wojewódzkich). Nie można wykluczyć, że za jakiś czas pojawiają się pytania, czy stać nas na utrzymywanie lotniska?

 

To jest oczywiście ten czarniejszy scenariusz, nadzieje trzeba mieć na to, że loty wkrótce zostaną wznowione i rok 2020 ekonomicznie dla PLB nie będzie aż taki fatalny. W kwietniu bydgoskie lotnisko obsłużyło 562 operacje, były to głównie loty szkoleniowe i obsługa Wojskowych Zakładów Lotniczy nr 2. Utrzymanie sprawności operacyjnej wymaga zaangażowania personelu, a że samolotów jest mniej, to drastycznie rośnie strata operacyjna. Po sygnałach od prezesa PLB Tomasza Moraczewskiego, że lotnisko znajduje się w trudnej sytuacji finansowej, kilku posłów interpelowało do ministrów, ale na razie żadne decyzje nie zapadły. Pozostaje mieć nadzieje, że z uwagi na fakt, iż bydgoskiego lotniska korzystają samoloty korzystające z WZL, uda się przekonać rząd do pokrycia części straty.

 

Linie lotnicze czekają

Bydgoskie lotnisko w zdecydowanej większości obsługują loty międzynarodowe linii RyanAir i Lufthansa. Zawieszone zostały one na mocy rozporządzenia Rady Ministrów od 15 marca, na zasadzie zawieszenia wszystkich lotów międzynarodowych. Linie lotnicze LOT obsługujące trasę Bydgoszcz – Warszawa zawiesiły ją z uwagi na spadek popytu na loty wewnątrz kraju.

 

Kluczowe będzie zatem przywrócenie lotów międzynarodowych. Na dzisiaj wiemy, że nie nastąpi to szybciej niż 23 maja (do tego dnia obowiązuje przedłużony zakaz lotów międzynarodowych). Zakazy muszą znieść również inne państwa, w których znajdują się lotniska docelowe.

 

Irlandzkie linie lotnicze RyanAir, będące głównym operatorem bydgoskiego lotniska, chcą od 1 lipca (zakładając zniesienie ograniczeń) 90% siatki sprzed lockdownu. Latanie ,,po nowemu” będzie wiązało się z dodatkowymi restrykcjami sanitarnymi. O tym rozmawia się również w Komisji Europejskiej. Nie można wykluczyć np. zmniejszenia liczby miejsc w samolotach dla zwiększenia dystansu sanitarnego, co z kolei przełoży się na pogorszenie rentowności lotów.

 

Szansa dla małych lotnisk

– Po planowanym wznowieniu lotów pasażerskich, liczymy na umocnienie się trendu wybierania przez podróżnych małych, kameralnych lotnisk, położonych blisko domu, takich jak nasz port – ocenia prezes PLB Tomasz Moraczewski – Regionalne lotniska minimalizują kontakt z dużymi grupami ludzi, skracają czas przebywania na lotnisku oraz są w stanie zapewnić Pasażerom odpowiedni dystans łatwiej niż duże porty, gdzie połączenia lotnicze odbywają się w tym samym czasie.

 

Gdyby to założenie się spełniło, to mieszkańcy naszego regionu, którzy korzystają na zbliżonych trasach z lotnisk w Poznaniu czy w Gdańsku (z uwagi na autostradę A1 można na nie szybko dojechać ze wschodniej części kujawsko-pomorskiego), będą chętniej korzystali z bydgoskiej oferty.