Kościół katolicki w dziejach Bydgoszczy odegrał ważną rolę – to wiara katolicka i księża odegrały szczególną rolę w zachowaniu polskiego charakteru Bydgoszczy, gdy tymi terenami zarządzali Niemcy, to również wspaniałe karty związane z koronacją obrazu Matki Boskiej Pięknej Miłości, które dały nadzieje w czasie ucisku komunistycznego. Dzisiaj tamten wspaniały dorobek jest jednak roztrwaniany przez takie partykularyzmy jak parkowanie pod Katedrą.
W ostatnim czasie ukazał się sondaż, z którego wynika, że pierwszy raz więcej Polaków ma negatywny stosunek do Kościoła niż pozytywny. To tylko potwierdza to co mogliśmy obserwować jesienią, gdy tysiące młodych ludzi bluzgało pod bydgoską Bazyliką.
Kilka dni temu do tych badań odniósł się w swoim felietonie niejaki Maksymilian Powęski, tak naprawdę jest to Pan Michał z Radia PiK – nie wiem czemu publikuje pod fikcyjną tożsamością, czy boi się reperkusji, więc nie będę zdradzał nazwiska, ale dobrze byłoby, aby się ujawnił. Nawiązuje do tej postaci, bowiem jest to trochę szara eminencja lokalnego Kościoła, próbująca wpływać na pewne nurty w różnych organizacjach. W felietonie przyczyn rosnącej laicyzacji szuka w okresie PRL, mającego być źródłem dzisiejszej ,,nienawiści do Kościoła” i jako teolog przestrzega przed powrotem do świeckiego państwa. Z tekstu dowiadujemy się, że 30 lat po upadku PZPR, agenda tej partii jest żywa. Mamy zatem kolejną publikację w nurcie szukania wroga zewnętrznego, w tym wypadku w postaci sił antyklerykalnych, ale można te tezy łatwo obalić badaniem Pew Research Center, przeprowadzonych przed ostatnimi zawirowaniami, z których wynika,że 55% Polaków po 40 roku życia uczestniczy we Mszach, zaś poniżej 40 roku życia już tylko 26%. Pokazuje to, że dzisiaj wielu negatywnie nastawionych do Kościoła to dzieci i wnuki osób średnio lub głęboko wierzących.
Mamy też pewien paradoks, bo okazuje się, że stosunkowo silną wiarę (na tle innych nacji) w Polakach zakonserwował wrogi dla Kościoła ustrój komunistyczny, zaś okres w którym rządzą Polską formacje prawicowe jest tym momentem, gdy na naszych oczach Polska się w szybkim tempie laicyzuje. Jak piszę socjolog Marcin Palade – największe osłabienie kościoła hierarchicznego dokonuje się w dobie rządów konserwatystów
Przejdźmy do konkretów
Tendencje laicyzacyjne są właściwie ogólnokrajowe, ale Bydgoszcz ma szczególną trudność, z uwagi na nawarstwienie się wielu problemów. To jest przede wszystkim precedensowy wyrok sądów (już prawomocny) o przyznaniu odszkodowania od diecezji ofierze byłego kapłana, który dopuszczał się nadużyć seksualnych. Wśród bydgoskich katolików mało kto miał odwagę zabrać głos w tej sprawie, wyłamując się spod narracji, iż albo udajemy, że problemu nie ma, albo ,,jest to kłamstwo i spisek antyklerykalnych sił”. Więcej odwagi miały osoby spoza Bydgoszczy jak ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski czy publicysta katolicki Tomasz Terlikowski. Uczciwie przyznam jednak, że było kilka osób tutaj w Bydgoszczy, co dzwoniły do mnie oburzone zamiataniem problemów pod dywan, bo znały pewne sprawy ze swoich parafii. Paradoksalnie kontrowersyjne decyzje personalne biskupa wobec ks. Kneblewskiego i Wiatraka sprawiły, iż część osób zwróciło uwagę na problemy pedofilii.
Ktoś napisze – zresztą piszę to też Pan Michał pod pseudonimem Maksymiliana, że to są tylko pojedyncze przypadki i nie można obarczać nimi całego Kościoła. Zgoda, ale też dużo zależy od stylu – w tym wypadku nikt za nadużycia szczerze nie przeprosił, co więcej – wiele lokalnych środowisk wciąż uważa tę sprawę za tabu, wręcz żyjąc w przekonaniu, iż wyroki należy przemilczeć. Tymczasem o tym, że diecezja bydgoska przegrała ogromne odszkodowanie pisze podległy papieżowi Franciszkowi portal Vatican News.
Następstwem decyzji personalnych biskupa były naruszenia prawa kanonicznego, o czym mogliście się dowiedzieć tylko z Portalu Kujawskiego, pisaliśmy o tym jako jedyni. Pisaliśmy też o tym, że z tych naruszeń biskup musiał się wycofać po interwencji Watykanu.
Ostatnie miesiące to także głośny ślub szefa telewizji w krakowskim sanktuarium, który wcześniej po wychowaniu dzieci w innym małżeństwie uzyskał unieważnienie małżeństwa – co się kolokwialnie nazywa rozwodem kościelnym. Jest to co prawda sprawa prywatna, ale w tym wypadku źle dla Kościoła się stało, że stała się ona publiczna. Już pół roku temu red. Terlikowski czy Palade wskazywali, że to wydarzenie kieruje polski Kościół na Irlandię (europejski symbol ekspresowego przemienienia się państwa uznawanego za katolickie w świeckie), będąc dla niego większym zagrożeniem od LGBT, kreowanego przez ostatnie lata na wroga zewnętrznego. Od siebie dodam, że także od antyklerykalów, którymi straszy w felietonie Pan Michał.
Z tego wysnuwa się kolejny problem, a mianowicie polaryzacja w kierunku wręcz utożsamiania Kościoła z jedną partią, co mogło mieć szczególnie istotną rolę jesienią, gdy spór o aborcje w pierwszej kolejności skierował gniew przeciwko Kościołowi i zapewne ma też oddźwięk w ostatnich badaniach pokazujących, iż więcej Polaków Kościół ocenia negatywnie. Kilka miesięcy temu redaktor naczelny ,,Przewodnika Katolickiego” ks. dr Mirosław Tykfera zwrócił uwagę w swoim felietonie – Jeśli Kościół ma się angażować w życie społeczne, to nie po to, aby naród dzielić. Kapłan głównie odnosił się do tego, że Radio Maryja, będące medium katolickim, skupia się na promowaniu jednej partii. Atak na ,,Przewodnik Katolicki” za ten felieton, przeprowadziło bydgoskie środowisko, z którym Pan Michał jest dobrze związany. Osoba świecka w ramach projektu dotowanego z pieniędzy publicznych nie miała oporów, aby po swojemu interpretować prymasa Wyszyńskiego, podważając księdza doktora, zaś gazetę nazwać ,,przewrotnikiem”.
W poprzednim akapicie wspomniałem o dotacji, okres rządów konserwatystów ułatwia pozyskiwanie pieniędzy na różnego rodzaju projekty mające rzekomo mieć charakter religijny, ale chyba zapomniano też, że powinno się je wykorzystywać odpowiedzialnie. W ubiegłym tygodniu ujawniliśmy jak działa bydgoska strona katolicka za ponad 300 tys zł dotacji ,gdzie jego prowadzenie to w głównej mierze przekopiowywanie treści z innych stron internetowych. Dzieje się to w czasie, gdy polska gospodarka jest w recesji, co również nie pomaga w budowaniu dobrego wizerunku Kościoła.
Dobry rok temu ujawniliśmy, że bydgoskie stowarzyszenie pośredniczyło pomiędzy Polskim Związkiem Hodowców Gołębi Pocztowych a polską parafią we Lwowie. Hodowcy organizując lot z Brukseli do Polski zebrali na wsparcie Polaków we Lwowie ponad 90 tys. zł, do Lwowa trafiło jednak mniej niż 70 tys. zł, pozostałe środki bydgoskie stowarzyszenie rozdysponowało po swojemu. Formalnie można było to tak zrobić, bowiem opierano się na wzajemnym zaufaniu i nie spisano umowy darowizny, ale etycznie i moralnie jest to delikatnie mówiąc kontrowersyjne. Nie brakuje głosów, chociażby wśród prawicowych polityków, że nic złego się nie stało. Zastanówmy się jednak, co by było, gdybyśmy żyli 50 lat wcześniej, w PRL-u, czy wówczas takie przesuwanie środków przy budowie świątyni,nie spotkałoby się z bardziej zdecydowaną reakcją? Jest to ciekawy materiał do przemyśleń, czy właśnie to, że okres rządów prawicy nie sprawił, iż za bardzo poluzowaliśmy dyscyplinę moralną? Wspomnę jeszcze, że po ujawnieniu tamtych faktów, otrzymywaliśmy wezwania z kancelarii prawnych (zapewne nie przygotowane pro bono), nawet z żądaniem usunięcia publikacji. Tylko tyle do powiedzenia miały te osoby, schowane za kancelarią.
Wspomnieć należy jeszcze o sporze o parkowanie pod katedrą, w którym zaangażowali się lokalni politycy, gdzie dość wyraziście widoczna była strategia oparta o wroga zewnętrznego – w tym wypadku ratusza. Padały argumenty, że teraz wierni nie będą mogli już parkować, choć przecież tak naprawdę nie był to nigdy parking dla wiernych, biskup prawa dojazdu do garażu również nie utracił. Co chciano osiągnąć polaryzując wówczas politycznie konflikt, przyznam – nie wiem, ale była to kolejna cegiełka dołożona do tego, co obecnie widzimy.
Kończąc
Polska i Bydgoszcz się laicyzują – procesy które jeszcze przed rokiem nie były tak usilne, obecnie przybierają na sile. Musimy się liczyć z tym, że wkrótce władzę konserwatywną może zastąpić skrajnie lewicowa, nawet antyklerykalna. Nie zabierze to jednak Bydgoszczy wspaniałych dziejów związanych z Kościołem i dorobku jaki do historii miasta wnieśli poszczególni księża. To nie tylko okresy dość nieodległe jak PRL i zabory, ale duży wpływ na rozwój intelektualny Bydgoszczy miał rozwój infrastruktury jezuickiej.
Ostatni rok pokazał, że skupianie się na wrogu zewnętrznym jest nieskuteczne, natomiast tworzenie konfliktów, które są przegrane jest nierozważne, a przede wszystkim jest to działanie egoistyczne, bowiem kosztem wielowiekowego dorobku Kościoła, próbuje się ugrać mniejsze korzyści polityczne. Od naszych decyzji będzie zależało co dalej.