Od momentu odzyskania przez Polskę niepodległości ważnym prawem obywatelskim było prawo do głoszenia swoich poglądów, które dzisiaj w sposób szczególny zawarte jest w artykule 54 Konstytucji, którego fragment zacytowałem w tytule. Już jednak taką myśl zawierał artykuł 104 uchwalonej w 1919 roku Konstytucji Marcowej.
Każdy obywatel ma prawo swobodnego wyrażania swoich myśli i przekonań – wskazuje artykuł 104 Konstytucji Marcowej. Była więc to myśl, która towarzyszy Polsce od odzyskania niepodległości, co prawda później w PRL była ograniczana, ale tego okresu nie można uznać za czas Polski w pełni suwerennej. Co warto wspomnieć – również europejskiej traktaty, w tym Europejska Konwencja Praw Człowieka poszły w tym duchu. Możemy zatem powiedzieć, że w 1919 roku Polacy byli prekursorami dzisiejszych europejskich standardów.
Coraz większe zakusy dyktatu
Wolność wypowiedzi nie jest jednak bezgraniczna, bowiem za głoszenie na czyiś temat nieprawdy narażamy się na odpowiedzialność cywilną, również ewidentne nawoływanie do nienawiści może przynieść odpowiedzialność karną. Chodzi jednak o to, że Konstytucja powinna nam gwarantować to, że żadna władza nie będzie próbowała prewencyjnie ograniczać swobody wypowiedzi. O tym, czy dana treść pomawia inne osoby powinien decydować sąd po wnikliwym zbadaniu sprawy, a nie np. policjant jako przedstawiciel organu ścigania.
Niestety taka jest tylko teoria, bowiem w praktyce można dostrzec, że coraz większe są zakusy aby innym swobody wypowiedzi ograniczać. Widoczne jest to szczególnie teraz w spolaryzowanym społeczeństwie. Dzisiaj będzie się odbywał po raz kolejny Marsz Niepodległości, wobec którego po raz kolejny próbowano podejmować działania prewencyjnie delegalizujące. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski właściwie od objęcia swojej funkcji, wcześniej to samo robiła jego poprzedniczka, próbuje uniemożliwiać legalną rejestrację marszu, jak potem jednak wskazywały sądy, które kierując się Konstytucją, cofały jego decyzje.
W ubiegłym tygodniu z kolei w Sejmie pojawił się projekt ustawy, aby zakazać tzw Marszów Równości organizowanych przez środowiska LGBT. Ten projekt już od samego początku budzi wątpliwości co do naruszania wspomnianego artykułu 54 Konstytucji. Co ciekawe – nie przeszkadza on politykom, którzy bronią prawa do Marszu Niepodległości, ale już jest mocno krytykowany przez tych polityków, którzy z kolei zakazali by Marszu Niepodległości.
Prawo prawem, ale racja po naszej stronie
Spolaryzowana scena polityczna prowadzi do tego, że prawo traktowane jest wybiórczo, także te europejskie. Lokalnie również mamy takie sprawy, choć nie tak głośne jak Marsz Niepodległości. Wspominałem kilka razy o tym jak policja wniosła o ukaranie środowisk ProLife, bo komuś się nie podobały transparenty, które głoszone były na legalnie zarejestrowanym zgromadzeniu. Komuś – działaczom Lewicy, którzy postanowili wykorzystać organy ścigania jako oręża w walce światopoglądowej.
Niestety to jest bardzo krótkowzroczne podejście, bowiem prowadzi do niszczenia prawa, które towarzyszy polskiej państwowości od momentu odzyskania niepodległości. Prawa, które ma na celu próbować pogodzić Polaków o różnych poglądach. Jak widzimy pokusa zawłaszczenia sceny światopoglądowej kusi.