Zmiana biskupa to dla bydgoskiego Kościoła szansa na nowe otwarcie

Ostatnie lata nie były zbyt dobre dla bydgoskiego Kościoła, paradoksalnie sytuacja widocznie się popsuła niedługo po zakończeniu historycznej, kilkumiesięcznej peregrynacji kopii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Problematyczne były nie tylko zarzuty o brak właściwej reakcji biskupa na przypadki nadużyć seksualnych, ale też styl rządzenia jaki przyjął biskup Tyrawa, prowadzący do zaogniania sporów.

28 lutego w parafii św. Marka w Fordonie odbyła się uroczystość odsłonięcia tablicy upamiętniającej Danutę Sędzikównę ,,Inkę”. Ta uroczystość przyciągnęła osoby działające patriotycznie z całej Bydgoszczy, były osoby które niezbyt okazały się zadowolone, gdy okazało się, że Mszy przewodniczył biskup Jan Tyrawa. Po Mszy jedna z lokalnych ikon Solidarności powiedziała mi, że w trakcie kazania wyszła na zewnątrz, aby biskupa nie musieć słuchać. Z jednej strony biskup odprawiał Msze w ważne rocznice dzięki dużej przychylności wojewody, z drugiej jednak były one bojkotowane przez część działaczy podziemia antykomunistycznego w PRL. Wprost mówił o tym wyraźnie chociażby prof. Roman Kotzbach. Przyczyną takiego negatywnego nastawienia do biskupa był sposób w jaki hierarcha pozbawił parafii ks. Romana Kneblewskiego, który również angażował się w podziemie niepodległościowe. Biskup pozbawił go parafii tuż po tym, jak wobec niego samego pojawiły się zarzuty o brak właściwej reakcji wobec pedofilii, co wiele osób odebrało, jako próbę odwrócenia uwagi od siebie przykładnym ukaraniem ks. Kneblewskiego, czego domagało się chociażby środowisko Gazety Wyborczej. Biskup w żaden sposób publicznie motywów swojej decyzji jednak nie wyjaśnił.

 

Były radny non grata

List wstawiający się za ks. Kneblewskim napisał do biskupa były radny, wciąż dość aktywny w promowaniu kultury chrześcijańskiej dr Stefan Pastuszewski. Dodać trzeba również, że jedna z ikon bydgoskiej Solidarności. Po tym liście Pastuszewski popadł w niełaskę w kurii, chociażby przestał być zapraszany na prelekcje i inne wydarzenia.

 

Ten przykład pokazuje, że w ostatnim czasie w kręgach diecezjalnych wymuszane było wręcz ślepe posłuszeństwo. Jeden ze wieloletnich współpracowników ks. Kneblewskiego, pod pseudonimem napisał nawet felieton broniący decyzji biskupa o pozbawieniu tego parafii.

 

To już ten Wiatrak

Duży opór społeczny budziła decyzja o zmianie duszpasterza dla Fundacji Wiatrak i zarządzanego przez nią Domu Jubileuszowego. Były tysiące podpisów pod petycją o zmianę zamiarów biskupa, który merytorycznie swojej decyzji w żaden sposób nie wyjaśnił. Tak naprawdę w tej sprawie nie zabrał nawet głosu, co wywołało wśród wielu osób rozgoryczenie, są też osoby wcześniej zaangażowane w dzieła fundacji, które w poczuciu niesprawiedliwości porzuciły aktywizm.

 

Dziel i rządź

Jak już wspomniałem wcześniej, w ostatnich dwóch latach biskup tak naprawdę otaczał się ludźmi ślepo popierającymi wszelkie jego działania. Pozwoliło to wykorzystując mechanizm polaryzowania emocji wojnę np. o parkowanie przed Katedrą, gdzie działacze Akcji Katolickiej nie wchodząc w argumenty, ślepo zbierali podpisy pod petycją, aby władze Bydgoszczy wycofały się z decyzji ich zdaniem wymierzonymi w biskupa. Merytorycznie taka narracja była trudna do obrony, bowiem zmiany wyszły raz z ograniczenia ruchu na całej starówce o co zabieli społecznicy od lat, biskup wciąż mógł dojeżdżać do garaży, a samochody wcześniej parkujące przy świątyni robiły to bardziej na zasadzie dzikiego parkingu. Ze strony kurii argumenty merytoryczne nie padały, były natomiast sformułowania, że to np. walka z Kościołem.

 

Odnoszę wrażenie, że wobec zarzutów o dopuszczenie do nadużyć seksualnych, biskup próbował takimi konfliktami wywołać przekonanie, że złe moce, być może masoneria, uknuły jakiś spisek, dlatego katolicy powinny bronić swojego biskupa. Efekt tej polaryzacji był jednak nikły.

 

Modlitwa o dobrego następce

Gdy w środę nuncjusz apostolski poinformował o dymisji biskupa Tyrawy, to w mediach społecznościowych pojawiły się lokalnie głównie pozytywne reakcje. Komentujący przedstawiając różne powody, wyrażali jednak zadowolenie, że rządy bp. Tyrawy w diecezji bydgoskiej dobiegły końca. Takie sygnały wypłynęły też ze środowisk zazwyczaj broniących biskupa, co może pokazywać, iż mentalnie tego wszystkiego o czym piszę powyżej, bydgoszczanie mieli już szczerze dosyć.

 

Zwyczajem jest, że teraz wierni powinni się modlić o dobrego następce, co wydaje się słuszną intencją, bowiem teraz bydgoski Kościół staje przed wyzwaniem odwrócenia niekorzystnych trendów, które się nawarstwiły w ostatnich dwóch latach. Bp. Wiesław Śmigiel prosił też o modliwę za siebie, aby dobrze wywiązał się z nowych obowiązków, jako tymczasowy administrator diecezji bydgoskiej.