Twarzą bydgoskiej prawicy staje się patostreamer Wojciech O., który z Bydgoszczą specjalnie nigdy nie był związany, a środowiska bydgoskich narodowców (mam na myśli ludzi działających od lat) zapewne jako pierwsze wysłałyby go na leczenie psychiatryczne. Narodowcy (ci trzymający się myśli narodowej Romana Dmowskiego) mają jednak problem z tym, że w czasie pandemii zostali przykryci przez środowiska opierające swoją aktywność na teoriach spiskowych, dodatkowo nie pomaga im aktywność posła Grzegorza Brauna.
Konfederacja co do zasady od Wojciecha O. się odcina, na dodatek portale wydawane przez Ruch Narodowy wręcz wprost wskazują Wojciecha O. jako szkodnika dla idei narodowej. Ruch Narodowy czy kręcąca się obok Młodzież Wszechpolska opierają w dużej mierze na katolickiej nauce, a także dziedzictwie łacińskiej cywilizacji. Środowiska kręcące się wokół Wojciecha O. z kolei wywodzą się z dziedzictwa słowiańsko-pogańskiego, czyli wprost uważają Chrzest Polski Mieszka I za wielką katastrofę geopolityczną i w chrześcijaństwie widzą wroga. Jak się przyjrzymy manifestacją tego środowiska, to natkniemy się na dość sporo symboliki pogańskiej. Dla większości Polaków są to jednak mało istotne niuanse.
Konfederacji od Wojciecha O. nie będzie się jednak tak łatwo odciąć za sprawą aktywności posła Grzegorza Brauna. Medialnie poszedł w świat przekaz, że Braun najpierw bronił Wojciecha O. i próbował usprawiedliwiać go po tym, gdy ten na Starym Rynku groził posłom śmiercią. Teraz ręczył w sądzie za Marcinem O. Ta postawa może dziwić, bowiem Braun przecież lansuje się jako ultrakatolik, a tutaj wspiera jawnie neopogaństwo. Grzegorz Braun jako polityk jest typowym populistą i cynikiem, gra wyłącznie na siebie. Kilka dni temu w murach UKW jego formacja zorganizowała spotkanie z prelegentem, który głosił teorie spiskowe, że pandemia został wymyślona dla depopulacji Polaków, a odbywać ma się to poprzez zatrute szczepionki. Nie przedstawiono za tym żadnych dowodów, jedynie półprawdy, manipulacje i bełkot. O ile Konfederacja ma dość sceptyczne podejście do szczepień i obostrzeń jako formuły walki z pandemią, to w przypadku środowiska związanego z Januszem Korwin-Mikke jest to obywatelskie nieposłuszeństwo wobec noszenia maseczek oraz innych obostrzeń, które nie do końca w zgodzie z konstytucją zostały wdrożone. Dla wielu działaczy tego środowiska teorie o zatrutych szczepionkach to już za duży ciężar gatunkowy, nadający się do popukania po głowie. Od wielu lokalnych działaczy Konfederacji słyszałem,że Braun raczej szkodzi, pomijając już jego wrogie nastawienie do projektu ustawy w sprawie Uniwersytetu Medycznego, ale formuła wielkiego namiotu Konfederacji nie pozwala im specjalnie na krytykę.
Jeżeli chodzi o ,,obóz patriotyczny” do którego nawiązuje w tytule (tak się sami określają), to mam na myśli głównie działaczy Solidarności z lat 80 oraz osoby z nimi utożsamiające się, które po 1989 roku poszły za braćmi Kaczyńskimi. Te środowiska w Bydgoszczy tracą jednak na prawicy na znaczeniu, przegrywając młode pokolenie chociażby z Braunem, który jest dla tego pokolenia bardziej wyrazisty od Jarosława Kaczyńskiego. Ostatnie lata to aktywność tego obozu (posługuję się skrótami myślowymi) kręciła się głównie wokół Żołnierzy Wyklętych oraz Armii Krajowej. Tutaj jednak też dochodzi do pewnych przemian, bowiem chociażby na ubiegłorocznym marszu pojawiły się naszywki neopogańskie. Niby nic wielkiego, ale pokazuje,że zaczyna się pewna radykalna transformacja. Widoczne jest przede wszystkim zjawisko próby zawłaszczenia tematyki Żołnierzy Wyklętych przez grupę kilku radykalnych osób, które roszczą sobie prawa do bycia spadkobiercami tradycji podziemia antykomunistycznego, jakby sami walczyli z sowietami, a prawda jest taka, że rzadko kto z tego grona przed 1989 roku walczył z komunizmem.
Problem powyższy zauważalny był kilka miesięcy temu, gdy prezydent Andrzej Duda, krótko po uprowadzeniu przez białoruski reżim samolotu pasażerskiego zarejestrowanego w Polsce spotkał się z mniejszością białoruską na Podlasiu oraz złożył kwiaty na grobach. Został przez to zwyzywany przez bydgoskich działaczy, którzy za wszelką cenę chcieli widzieć w tym atak na pamięć o Żołnierzach Wyklętych, choć prezydent Duda nie dał ku temu sposobności. Bydgoskim radnych PiS, którzy mieli odwagę publicznie negatywnie ocenić takie zachowanie, wręcz chciano wręcz zakazać oddawania czci Żołnierzom Wyklętym. Jest to jednak zakaz tak samo samozwańczy, jak rzekoma legitymacja tej grupy osób, aby przywłaszczać sobie dziedzictwo państwa podziemnego. Kolejny problem to próba przyklejania do dziedzictwa Żołnierzy Wyklętych przez te osoby postaci Janusza Walusia, który urodził się po pierwsze po śmierci ostatniego Wyklętego, a na dodatek w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej robił karierę rajdowca, czyli żył dobrze z władzą i w pewnym sensie legitymować komunistów. Jego mit dotyczy już aktywności w Republice Południowej Afryki, gdzie zaangażował się w jedno stronnictwo i zabił czarnoskórego działacza drugiego stronnictwa. Bez dwóch zdań dokonał mordu politycznego, więc przyklejanie go do tradycji polskiego podziemia antykomunistycznego to próba jego ośmieszania – nie bójmy się tego sformułowania.
Dość sporo jak widać wydarzyło się w ostatnie 1,5 roku, wydaje mi się, że wiele przyniesie też najbliższy rok. Szczególny niepokój wywołują u mnie ostatnie wprost wyrażane przez niektórych poparcie dla Rosji Putina, a dzieje się to w dość niepokojącej sytuacji międzynarodowej. Na razie są to pojedyncze incydenty, ale obawiam się, że kwestia miesięcy i mogą się pewne postawy nasilić. Jak spojrzymy na tytułowy ,,obóz patriotyczny”, to w nim zawsze dominowała niechęć do Rosji wynikająca z romantycznej tradycji powstań, a w szczególności do Władymira Putina, nasilona po katastrofie smoleńskiej. Pozostanie pytanie czy to środowisko będzie ogrywać jeszcze jakąś rolę, czy zostanie odesłane przez radykałów raz na zawsze w kąt.