W sierpniu prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę zaostrzającą kary za szkody środowiskowe – maksymalna kara wynosi już nie 100 tys. zł, ale 10 mln zł. Jest szansa, że część kar będzie zasilać budżety samorządów, które najbardziej doświadczają skutków działalności prowadzących do szkód środowiskowych. Zabiega o to inowrocławska posłanka Magdalena Łośko, która w wakacje interweniowała w związku z zatruciem jeziora Gopło.
Usuwanie dzikich wysypisk to głównie problem samorządów, które w przypadku braku możliwości ustalenia sprawcy zanieczyszczenia lub wymuszenia na nim posprzątania, są zobowiązane wykonać to na swój koszt. Gdy do czynienia mamy z opadami niebezpiecznymi np. toksycznymi, wówczas koszty są dużo większe. Zniechęcać do szkodzenia środowisku mają nowe wyższe kary, obok wspomnianej nawet 10 mln sankcji, sprawcy może grozić nawet 12 lat więzienia.
Posłanka Magdalena Łośko od dłuższego czasu postuluje, aby część nakładanych na sprawców kar przekazywana była do budżetów samorządów, które możemy właściwie nazwać poszkodowanymi przez taką aktywność. Wiceminister Marek Gróbarczyk z Ministerstwa Infrastruktury odpowiadając na ostatnią interpelację przyznał, że wprowadzenie udziału samorządów z kar za szkody środowiskowe jest brane pod uwagę przy przygotowywaniu ustawy poświęconej rewitalizacji rzeki Odry.