Pierwsza ofiara hulajnogi elektrycznej w Bydgoszczy. Czy wyciągniemy z tego wnioski?



Pierwsza ofiara hulajnogi elektrycznej w Bydgoszczy. Czy wyciągniemy z tego wnioski?

W środę zmarła 52-latka potrącona w ubiegłym tygodniu przez osobę jadącą hulajnogą elektryczną przy ulicy Wojska Polskiego. Z naszych informacji wynika, że doszło do tego wieczorem, nieopodal przystanku autobusowego. Przyczyny śmierci wyjaśni prokuratura. Na dzisiaj pojawia się jednak kluczowe pytanie – czy będzie jedyny tragiczny incydent w Bydgoszczy, czy ta sprawa pokazuje nam, że mamy do czynienia z nowym zagrożeniem dla pieszych?

Przez ostatnie lata zrobiono sporo, aby zwiększyć bezpieczeństwo pieszych w Bydgoszczy, dążąc do niwelowania ryzyka potrącenia przez kierujących samochodami – doświetlane są kolejne przejścia dla pieszych, budowane są sygnalizacje, powstał jeden przystanek wiedeński, a w planach są kolejne, wyprowadzany jest ruch z centrum. To wszystko prowadzić ma do tego, aby prawdopodobieństwo potrącenia spadło do minimum.

 

Co zrobiono jednak, aby ograniczyć niebezpieczeństwa dla pieszych ze strony rowerzystów i użytkowników hulajnóg elektrycznych, które niekiedy potrafią osiągać nawet prędkości 100 km/h, choć zgodnie z przepisami wolno jeździć po mieście nie szybciej niż 20 km/h? Zapewne niewiele, bowiem do tej pory nie mieliśmy świadomości zagrożenia, co też pokazuje sposób projektowania infrastruktury w mieście. W ostatnich latach powstała infrastruktura rowerowa na Rondzie Grunwaldzkim, Placu Poznańskim, ulicy Grunwaldzkiej, która zwiększyła komfort użytkowników tych pojazdów, ale mogła zwiększyć niebezpieczeństwa dla pieszych. W Polsce infrastrukturę rowerową (użytkowaną też przez hulajnogi), projektuje się na równym poziomie co chodnik dla pieszych. Ścieżka rowerowa i chodnik często nie są od siebie fizyczną przeszkodą oddzielone, przez co też wielu pieszych wchodzi na przestrzeń dla rowerów. Na Grunwaldzkiej mamy miejsca, gdzie pieszy jest zmuszony przejść na przystanek autobusowy, aby obejść tak naprawdę ścieżkę rowerową, takie miejsca wydają się dzisiaj szczególnie niebezpieczne, w szczególności, że większość pieszych wybiera ścieżkę rowerową, aby nie chodzić na około.

 

W Europie zachodniej, gdzie infrastrukturę rowerową buduje się od znacznie dłuższego okresu niż w Polsce, tam jednak przestrzeń dla rowerów, a w ostatnim czasie także dla hulajnóg wydzielona jest na poziomie jezdni, zatem chodnik dla pieszych jest wyżej, przez co istnieje fizyczna przeszkoda zwiększająca bezpieczeństwo pieszych. W Niemczech poruszanie się hulajnogą po chodniku jest zakazane – w Polsce przepisy mówią o korzystaniu z chodnika jako z wyjątku, w praktyce jest to dość powszechne.

 

O tym jak doszło do tego tragicznego potrącenia za dużo nie wiemy, nie wiemy czy do wypadku doszło z wykorzystaniem hulajnogi wypożyczonej od operatora czy ktoś używał swojej prywatnej, która mogła mieć zniesioną prędkość maksymalną. Nie wiemy też, czy sprawca poruszał się powyżej 20 km/h, czyli z naruszeniem przepisów. Te zagadnienia będzie musiało wyjaśnić śledztwo pod nadzorem prokuratora.

 

Jest jeszcze jeden ważny aspekt, aby wsiąść za kierownicę samochodu trzeba mieć zdany egzamin na prawo jazdy, a wcześniej ukończyć wielogodzinny kurs, którego ważnym elementem jest nauka przepisów ruchu drogowego. Żeby skorzystać z wypożyczalni hulajnóg nie potrzeba chodzić na żaden kurs i niczego zdawać.