12 lat temu w Smoleńsku rozbił się samolot rządowy, w którym zginął Prezydent RP Lech Kaczyński – katastrofy lotnicze, w których ginie głowa państwa zdarzają się w historii świata rzadko, stąd też do dzisiaj dla Polaków jest to boląca rana. MSWiA chciało, aby tego dnia o godzinie 8:41 – dokładnie 12 lat po katastrofie zawyły syreny alarmowe, ale wiele miast odmówiło tego. Do tego zalecenia nie zastosował się też prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski.
Dźwięk syren wielu ukraińskim uchodźcom przypomina koszmar przed którym uciekli. Szczególnie traumatyczne wspomnienia może przypominać dzieciom. Rozmawiając z osobami, które opiekują się uchodźcami w naszym regionie, nie raz przedstawiano nam przypadki dzieci, które potrzebują pomocy psychologicznej, bowiem wciąż mają traumę związaną z bombardowaniami i chowaniem się w schronach. W gminie Koronowo przebywają uchodźcy chociażby z Chersonia, miasta, które ponownie zostało zajęte przez Rosjan.
Prezydent Rafał Bruski niewłączenie syren zapowiedział już w sobotę, dodając jednocześnie, że zwrócił się do wojewody z apelem o wycofanie się z tego. O tym, że polskie miasta odmawiają włączenia syren z uwagi na uchodźców piszę w swojej depeszy agencja prasowa Associated Press (jedna z najważniejszych agencji na świecie) w publikacji pt. ,,Anxious about refugees, Polish cities reject memorial sirens”. W tej depeszy z włodarzy polskich miast cytowany jest tylko prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski, który swoją decyzję uzasadnia przerażeniem ukraińskich dzieci – ,,I have seen too many children terrified by war”.