W Sejmie odbyła się debata o sytuacji wokół Zachemu. Trudno jednak napisać po niej coś optymistycznego, poza tym, że się odbyła

W Sejmie odbyła się debata o sytuacji wokół Zachemu. Trudno jednak napisać po niej coś optymistycznego, poza tym, że się odbyła

W piątkowe popołudnie zebrał się Parlamentarny Zespół ds. Środowiska, Energii i Klimatu na posiedzeniu poświęconym wokół problemu skażeń po byłych zakładach chemicznych Zachem. W czasie tego posiedzenie przybliżono najważniejsze informacje o tym rozległym temacie. Z nowości dowiedzieliśmy się jedynie tyle, że w marcu zakończą się jedyne prowadzone do tej pory działa remediacyjne i nie ma jak na razie perspektyw co będzie dalej.

Posiedzenie poprowadziła przewodnicząca zespołu posłanka Małgorzata Tracz. Osobom, które nie znają bydgoskiej specyfiki najważniejsze informacje przytoczyła aktywistka Renata Włazik, następnie głos zabrał profesor Mariusz Czop z krakowskiej AGH, który od wielu lat angażuje się w tematy związane z Zachemem, nadzorował także badania, które pokazały z jak dużym mamy problemem do czynienia.

– Ostatnie lata to jest naprawdę zatrzymanie tam sensownych działań – ocenił prof. Mariusz Czop, który dość negatywnie wypowiadał się o aktywności instytucji publicznych w temacie Zachemu – Realizacja tej remediacji, która się dzieje jest robiona na obszarze niespełna 27 hektarów, a potrzeby są większe. Nie dzieje się natomiast nic, aby rozszerzyć te działania.

 

Profesor Czop wskazał też, ten projekt remediacyjny w pierwszym etapie zakończy się już w marcu. Planowane były 4 etapy, ale pomimo rozmów o kontynuacji programu w drugim etapie, nie pozyskano na niego żadnych środków, stąd też w jego opinii wiosną remediacja stanie w miejscu.

– To nie odpady stanowią największe zagrożeniem, ale największym zagrożeniem jest przenoszenie odpadów przez wody podziemnej – wskazywał prof. Czop, mówiąc o zagrożeniach z jednej strony dla mieszkańców Łęgnowa, z drugiej dla Wisły, a nawet Bałtyku, gdzie mogą dotrzeć zanieczyszczenia, jeżeli nie zostaną powstrzymane.

 

Władze Bydgoszczy reprezentował dyrektor Grzegorz Boroń, mówił on o podejmowanych do tej pory działaniach, a także wątpliwościach bydgoskiego samorządu wobec projektu specustawy, która miałaby rozwiązać problem Zachemu. O tych wątpliwościach nie raz pisaliśmy, dotykają one głównie tego, że zrzucają one odpowiedzialność za rekultywacje na bydgoski samorząd, nie gwarantując na to finansowania. Póki co jednak ten projekt nie trafił nawet na Radę Ministrów, choć w ramach wdrażania KPO Polska zobowiązała się ją uchwalić do końca tego roku, co jest oczywiście już nierealne.

 

W posiedzeniu zespołu uczestniczyła przedstawicielka Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, z ministerstwa odpowiedzialnego za ochronę środowiska nikt nie przybył. Z lokalnych posłów obecny był Paweł Olszewski z Koalicji Obywatelskiej.