Czy budżet obywatelski jest sprawiedliwy? Wielu mieszkańców może czuć niedosyt. Polski matematyk opracował specjalną metodę



Na projekty ponadosiedlowe w tegorocznej edycji BBO zagłosowało 23.585 osób, ale tylko 6368, czyli zaledwie 27% może być usatysfakcjonowanych z wyboru ich projektu wodnego parku wodnego w Parku Centalnym. Spojrzmy teraz na pierwsze lepsze Miedzyń Prądy, tutaj zagłosowało 1403 mieszkańców, ale usatysfakcjonowanych może być 462, są co prawda takie osiedla jak Flisy, gdzie zwycięski projekt uzyskał ponad 70% głosów, ale to są wyjątki.

Z jednej strony można powiedzieć, że taka jest demokracja i w niej nie da się wszystkich zadowolić, polityka też pokazuje, że można mieć znacznie mniej niż połowę głosów, aby uzyskać większość w danej izbie. Polski matematyk dr hab. Piotr Skowron otrzymał od The Society for Social Choice prestiżową nagrodę dla młodych naukowców, za opracowanie wraz z polskimi, kanadyjskimi, niemieckimi i szwajcarskimi uczonymi sprawiedliwej metody liczenia głosów w budżetach obywatelskich. Ciekawostką jest to, że jeden z niewielu samorządów, które już wdrożył tę metodę jest z województwa kujawsko-pomorskiego.

 

I zaczyna się złożona matematyka

Opracowana i można powiedzieć nagrodzona metoda oddaje wybór projektów w ręce algorytmu, który ma przy wyborze projektów odzwierciedlać każdy głos. Metoda opiera się na tym, że w oparciu o liczbę głosów każdemu mieszkańcowi biorącemu udział w głosowaniu przypisuje się pewne kieszonkowe. Pokażmy to na przykładzie opartym na tegorocznym BBO – zagłosowało w nim 27.502 mieszkańców, a cały budżet liczy ok. 16 mln zł – oznacza to, że na uczestnika przypada 581 zł do rozdysponowania.

 

Mieszkańcy w tej metodzie mogliby zaznaczać wiele projektów – zdaniem autorów można wyznaczyć odgórny limit głosów na mieszkańca, ale nie trzeba, dodatkowo można wprowadzić stopniowanie, czyli uczestnik budżetu obywatelskiego może wskazać który projekt jest dla niego ważniejszy, a który mniej.

 

Algorytm na początek odrzuca projekty, które są droższe niż środki przypisane jego wyborcom. Następnie algorytm wybiera kolejno projekty z największą efektywną liczbą głosów i odlicza jego wyborcom po równo środków jakie umownie na niego przeznaczają ze swojego kieszonkowego, te środki które im pozostaną będą dalej dalej rozdysponowywane. Później podobne czynności są wykonywane wobec kolejnych projektów, aż do momentu gdy dojdzie do podziału na projekty do realizacji oraz odrzucone.

Główną zaletą metody równych udziałów jest to, że sprawia ona, że budżet obywatelski staje się procesem bardziej demokratycznym: każdy głos się liczy, ponieważ każdy głos decyduje o równej części budżetu. Standardowa metoda ignoruje głosy mniejszości i w esktremalnych przypadkach pozwala nawet małej grupie skoordynowanych wyborców zdecydować o całym budżecie. Jest to główny argument przemawiający za używaniem metody równych udziałów – piszą autorzy tej metody. Jej wadą może być już mniejsza przejrzystość dla wielu mieszkańców, gdyż zrozumienie sposobu wyboru projektów będzie wymagało przeprowadzania skomplikowanych działań.

 

Trzy samorządy już wdrożyły

Z tej metody korzysta obecnie szwajcarski samorząd Aarau, Wieliczka oraz Świecie. W budżecie obywatelskim na 2024 rok ten samorząd przewidział 1 mln i 70 tys. zł.