Holenderski dziennik zarzuca bydgoskiemu europosłowi powiązania z państwem arabskim. Sam tytuł publikacji nie do końca przedstawia jednak prawdę

European Union

European Union

W czwartek dość głośno zrobiło się o bydgoskim europośle Radosławie Sikorskim po opublikowaniu przez holenderski dziennik NCR artykułu pod stanowczym tytułem: ,,Korupcja. Europoseł Sikorski milczał w sprawie pieniędzy z Emiratów”. Gazeta zarzuca deputowanemu, że w głosowaniach w Parlamencie Europejskim miał zabierać stanowiska korzystne dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

 

Sprawa jak można było się domyśleć jest głośno komentowana w Polsce, głównie przez polityków formacji niezbyt przychylnych, czyli holenderska publikacja wykorzystywana jest na użytek wewnętrzny w polskiej polityce. W pierwszej kolejności sprawdziliśmy oświadczenia majątkowe europosła Radosława Sikorskiego, w których piszę on, że dostaje ok. 100 tys. dolarów rocznie z tytułu bycia członkiem Rady Doradczej Sir Bani Yas Forum. Na pewno w dojrzałej demokracji należy pytać czy tak wysokie honorarium za doradztwo, w sytuacji gdy jego pensja jako europarlamentarzysty roczna to niewiele ponad 100 tys. euro nie powinna budzić obaw o bezstronność i skłaniać do zbadania się jego aktywności w Parlamencie Europejskim na rzecz ZEA. Natomiast nie można stawiać zarzutu, że europoseł finansowany jest w jakiś niejawny sposób, w publikacji padł nawet zwrot ,,walizek z pieniędzmi”, bowiem te dane są dostępne na stronie Sejmu RP łącznie z kwotami, przez co każdy obywatel czy dziennikarz może to sprawdzić i przeanalizować głosowania Sikorskiego.

 

Holenderska gazeta wątek głosowań Sikorskiego też porusza – ,,Jednak jego zachowanie podczas głosowań w połączeniu z płatnościami budzi podejrzenia, wynika z rozmów z byłymi i obecnymi politykami europejskimi, z których większość chciała rozmawiać tylko pod warunkiem zachowania anonimowość”.

 

Po tej publikacji list do redaktora naczelnego napisał Radosław Sikorski. Wskazuje on, że Sir Bani Yas Forum to renomowana konferencja, z którą współpracuje od 2017 roku w charakterze członka Rady Doradczej, czyli dłużej niż pełni mandat posła do Parlamentu Europejskiego. Sikorski wskazuje, że w listopadowej konferencji uczestniczył bliski współpracownik prezydenta USA John Kerry – Oświadczam niniejszym, że na moje głosowania w Parlamencie Europejskim w żaden sposób nie wpływa działalność zewnętrzna. Jeżeli chodzi o głosowania – w szczególności w przypadku sprawozdań dotyczących ZEA i Arabii Saudyjskiej, głosowałem zgodnie identycznie z zaleceniami mojej politycznej grupy EPP w Parlamencie Europejskim. Dlatego moje czønkostwo w Radzie Doradczej Sir Bani Yas Forum nie miało absolutnie żadnego wpływu na moje głosowanie jako posła do Parlamentu Europejskiego – pisze Sikorski.

 

Holenderski dziennik wypomina Sikorskiemu też, że wobec ZEA jest bardziej życzliwy w głosowaniach niż wobec Iranu, który jest państwem wrogim ZEA. Do tego zarzutu Sikorski co prawda się nie odnosi, ale wydaje się, że wpisuje się to w narrację transatlantycką, bowiem Iran przez zachód traktowany jest bardziej nieufnie za sprawą wspierania Rosji, chociażby ostatnio jest kwestia dostarczania Rosji dronów, które wykorzystywane są w atakach na Ukrainę.

 

Bruksela żyje aferą korupcyjną

O ile publikacja NCR spotkała się w spolaryzowanej Polsce sporym odzewem, to zapewne redakcja przygotowując publikację niespecjalnie się Polską interesowała. Od wielu tygodni Parlament Europejski żyje aferą związaną z przyjmowaniem przez posłów łapówek z Kataru. W grudniu była przewodnicząca PE Eva Kaili z Grecji została aresztowana, a greckie władze prowadzą śledztwo, które może zakończyć się karą więzienia. W sprawę zamieszanych jest więcej europosłów, stąd też dziennikarze zachodni szczególnie analizą korelacje europosłów z państwami arabskimi. Ten problem w Brukseli traktuje się bowiem dość poważnie. Z tego też powodu Radosław Sikorski będzie musiał rozwiać potencjalne wątpliwości wobec swoich głosowań w Parlamencie Europejskim.

 

Nie można jednak tych spraw traktować podobnie, bowiem w przypadku Sikorskiego mamy mimo wszystko jawne informacje o otrzymywanych korzyściach, gdy politycy lobbujący na rzecz Kataru ukrywali dochody z tego tytułu.