Kamraci przegrywają także w apelacji



Decyzja odmowna prezydenta Rafała Bruskiego w sprawie organizacji w najbliższą sobotę, z ubiegłego piątku stała się dzisiaj w pełni prawomocna. Zdaniem Sądu Apelacyjnego w Gdańsku bezspornie można uznać, że wydarzenia organizowane przez to środowisko niosą za sobą nawoływanie do przemocy, do stosowania gróźb karalnych oraz głoszenia nienawiści w definicji kodeksu cywilnego. Marsz jak wynika z haseł promocyjnych, miał być wymierzony przeciwko uchodźcom z Ukrainy.

Na wcześniejszych zgromadzeniach tego środowiska jego liderzy wyrażali swoje poparcie dla Aleksandra Łukaszenki oraz Władymira Putina, przed rokiem w Bydgoszczy nawet nawoływali do wyrzucenia wojsk amerykańskich z Polski.

 

Tego typu marsze karmackie opierają się na tym, że zjeżdżają się z całej Polski sympatycy, co niekoniecznie służy już wizerunkowi miast, gdzie się te marsze odbywają, a także uderzać może w poczucie bezpieczeństwa mieszkańców.

 

Z tego też powodu prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski wydał decyzją odmowną o zakazie odbycia zgromadzenia. Trzeba zaznaczyć, że nie są to łatwe merytorycznie decyzje, z uwagi na wysoki poziom ochrony swobody wypowiedzi w polskim prawie, a jego ograniczenia są możliwe w wyjątkowych sytuacjach, co nie jest łatwo udowodnić. Kamratom przysługiwało prawo do zaskarżenia decyzji prezydenta do sądu, tak się też stało, ale w sobotę 4 lutego Sąd Okręgowy w Bydgoszczy podtrzymał decyzje prezydenta. Od wyroku sądu I instancji można się odwołać, dlatego we wtorek 7 marca sprawą zajął się Sąd Apelacyjny w Gdańsku, który również podtrzymał decyzję prezydenta, tym razem jest to już ostateczny wyrok.

 

Okolicznością niesporną było, iż w trakcie zgromadzeń organizowanych przez wnioskodawcę dochodziło do głoszenia haseł mowy nienawiści typizowanej w art. 256 § 1 k.c., co trudno – jak zauważył Sąd Okręgowy – odnieść do szczytnego hasła jakim jest „promocja polskiej postawy patriotycznej” – stwierdza Sąd Apelacyjny w Gdańsku.

 

Jest to w pewnym sensie przełomowe rozsrzygnięcie, władze Bydgoszczy bowiem jako pierwsze postanowiły stawić czoła zgromadzeniom tego środowiska, na których w przeszłości grożóno chociażby parlamentarzystom śmiercia jak będą głosować nie tak jak sobie życxzą. Najprawdopodobniej na to postanowienie będą się w przyszłości powolywać inni włodarze miast, wydając decyzje odmowne.