Nie trzeba robić żadnych analiz, aby wskazać kto związany z Radiem Szczecin doprowadził do samobójczej śmierci Mikołaja. Specjalnie nie trzeba też prowadzić rozważań, aby wskazać jakie były to motywy. Narracja Telewizji Polskiej szukająca winnych w opozycji jest co najmniej mówiąc niedorzeczna. Środowisko dziennikarskie w Polsce jest tym wstrząśnięte i dobrze.
W odpowiedzi na to co się stało pojawiło się stanowisko poparte przez wielu dziennikarzy, wzywające m.in. do bojkotu mediów publicznych. Nie podpisałem się pod nim, bo nic ono nie zmieni, to tylko chwilowe wyładowanie frustracji z widocznym politycznym kontekstem. List dziennikarzy autorstwa Pacewicza w pewnym sensie wpisuje się bowiem w spór polaryzujący polską scenę polityczną, próbując pokazać, że pracownicy mediów reprezentujące interesy partyjne PiS są źródłem patologii. Owszem są, ale nie tylko oni, także ci pracownicy mediów co reprezentują interesy jakiś partii, a nie zajmują się rzetelnym relacjonowaniem życia publicznego.
Przejdźmy jednak do motywacji jakie miały miejsce w Szczecinie, czyli próba zaatakowania Platformy Obywatelskiej poprzez pokazanie, że w tym środowisku kryty jest pedofil. Nikt nie zastanowił się, że celowo procesy dotyczące pedofilii są utajniane, aby nie ujawniać tożsamości ofiar, w ten sposób je chronić. W tym wypadku pracownicy Radia Szczecin nie mieli wystarczająco wyobraźni i jest tragedią, z której świadomością muszą żyć do końca. Zapytać należy jednak, dlaczego to zrobili? Bo mamy taki patologiczny system, gdzie wagą dziennikarza jest to jak walczy z przeciwnikiem politycznym.
Problem ten jest też jednak po drugiej stronie sceny politycznej, nie będę teraz miarował, ani stawiał znaku równości gdzie jest on większy, ale wszystko się sprowadza do tego, że dziennikarze próbują się przypodobać politykom.
Wiele lat temu profesor Rafał Matyja wydał książkę ,,Wyjście awaryjne” o problemie spolaryzowanej debaty publicznej w Polsce. Wracam do niej dzisiaj bo są to wciąż aktualne diagnozy – Problem stanowi już nie tyle sama brutalność rywalizacji partyjnej ile jej skutki. Przede wszystkim stale kurczy się przestrzeń wolna od tego sporu, obszar w którym państwo może działać bezstronnie i w sposób nieuwikłany w konflikt partyjny.
Profesor Matyja w swoich publikacjach często stwierdza, że dziennikarze potrafią być bardziej agresywni w pielęgnowaniu tych sporów, bo to się im, w jego opinii opłaca. W ,,Wyjściu awaryjny” stwierdza – Sporem między PiS a PO karmią się media tożsamościowe. Przysparza im to wiernych czytelników, którzy chętnie kupują tańszy towar: zamiast reportaży czy tekstów śledczych – niewymagające solidnej pracy.
Chciałbym wypuklić te trzy ostatnie słowa ,,niewymagające solidnej pracy”, służąc politycznie idei danego obozu można zaistnieć, pokazać swoje wartość, nie posiadając nawet merytorycznej wiedzy. Niestety taką formę awansu w sposób szczególny wspierają ostatnio media publiczne. To jest jednak w mojej opinii główny powód patologii w mediach. Być może spore grono dziennikarzy popierające apel Pacewicza ma w tym wypadku rację wskazując winnego śmierci Mikołaja, bo to jak już napisałem, jest jednoznacznie jasne, to wielu sygnatariuszy robi to tylko po to, aby pokazać, że dziennikarzy prorządowi są gorsi etycznie od nich, wciąż pozostając w roli uczestników wojny PiS – PO, ale po drugiej stronie barykady.Żeby nie było, że próbuję stawiać znak równości, ale wskazuje, iż bez podejścia kompleksowego nic się nie zmieni.
To jednak – jak już wskazałem, udział dziennikarzy w tym sporze, w ramie w ramie z politykami, to główna przyczyna patologii. Wyjście wydaje się z tego łatwe uniezależnić media od wpływu polityków, promować obiektywizm, a nawet piętnować dziennikarzy którzy nimi są tylko w części, bo w drugiej części czują się politykami. Chodzi o powrót do niezależnych mediów.
Wiem, że napisać jest to łatwo, a gorzej wdrożyć. Gdyby się to udało to nasz polityczny świat o ile byłby lepszy. Bez podjęcia jednak tego wysiłku musimy się liczyć, że w przyszłości może dojść do kolejnych tragedii.