Wszystko wskazuje na to, że za kilka tygodni dojdzie do sporych zmian w mediach publicznych, które w czasie kampanii wyborczej często skupiały się na propagandzie. W uporządkowaniu tej sytuacji może pomóc Europejski Akt Wolności Mediów, w szczególności, iż jest ambitny plan – z uwagi na kończącą się kadencję Parlamentu Europejskiego – aby uchwalić go jeszcze w tym roku. Ten akt – który ma obowiązywać w całej Unii Europejskiej – będzie też batem na media wydawane przez samorządowców.
3 października Parlament Europejski przyjął szereg swoich poprawek do projektu Europejskiego Aktu Wolności Mediów opracowanego przez Komisję Europejską. Dokument ten zmierza w kierunku zapewnienia, iż media publiczne będą faktycznie niezależne od rządów. W niektórych krajach Europy to się udało, ostatnie tygodnie pokazały, że w przypadku Polski mamy jeszcze daleką drogę.
O ile wszystko wskazuje, że w Polsce władze przejmą formację, które zapowiadają, że chcą z jednej strony wrócić do bliskiej współpracy z UE, a z drugiej stronie nie raz zapowiadały odpolitycznienie mediów publicznych, to trzeba też mieć na uwadze, że nowe regulacje dotkną również tzw. mediów samorządowych. Czyli wydawanych przez samorządy, zależnych politycznie od władz samorządowych.
Żadna władza publiczna nie może ingerować w media!
Aby umożliwić społeczeństwu czerpanie korzyści z wewnętrznego rynku mediów, konieczne jest nie tylko zagwarantowanie podstawowych wolności przewidzianych w Traktacie, ale także pewności prawa, której odbiorcy usług medialnych potrzebują do czerpania odpowiednich korzyści. Tacy odbiorcy usług medialnych powinni mieć dostęp do wysokiej jakości usług medialnych, które zostały stworzone przez dziennikarzy, redaktorów, redaktorów naczelnych i pracowników mediów, w sposób niezależny i zgodnie z etycznymi i zawodowymi standardami dziennikarskimi, a zatem dostarczają wiarygodnych informacji, które stanowią przedmiot zainteresowania politycznego lub społecznego na szczeblu lokalnym, krajowym lub międzynarodowym, bez jakiejkolwiek ingerencji ze strony władz publicznych lub wpływu interesów gospodarczych. Takie wysokiej jakości usługi medialne są również ważnym antidotum na dezinformację, w tym zagraniczną manipulację informacjami i ingerencję w informacje – zapis tej treści pojawił się 3 października z inicjatywy Parlamentu Europejskiego.
Pogrubiony został w tym zapisie kluczowy fragment: bez jakiejkolwiek ingerencji ze strony władz publicznych.
W świetle tego zapisu nie będzie można nazywać medium tworów, gdzie treści redagują zatrudnieni np. w Urzędzie Miasta urzędnicy lub w jakiejś spółce komunalnej, jednocześnie zobowiązani do lojalności wobec prezydenta miasta czy np. marszałka województwa. Przy tym zapisie tego typu wydawnictwa mogłyby się zachować, ale tylko pod takim warunkiem, że powstałby system który zapewniłby niezależność redakcyjną (np. powoływanie redaktorów naczelnych na wieloletnie kontrakty bez możliwości zwolnienia ich wcześniejszego decyzją władz samorządu) i zwalniające redakcję z jakiejkolwiek lojalności wobec urzędu.
Warto wspomnieć, że również w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka pojawiają się stanowiska, iż sytuacja w której od redakcji wymaga się lojalności wobec władz publicznych lub ma miejsce ich ingerencja, dochodzi do naruszania Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Zmiany mogą przyjść szybciej niż się ich spodziewa
Wydaje się bardzo prawdopodobne, że do końca tego roku zakończy się w tej sprawie trilog pomiędzy Komisją Europejską, Parlamentem Europejskiem i Radą Unii Europejskiej. Jeszcze niedawno planowano uczynić to do końca kadencji europejskiej, czyli do maja, ale ostatnio nastąpiło wyraźne przyśpieszenie w tych pracach. W takim wypadku do obiegu prawnego nowe zasady mogłyby wejść już w przyszłym roku.
Zmienia się też sytuacja medialna
W ostatnim czasie widoczny jest wzrost tytułów wydawanych przez samorządy, co włodarze tłumaczyli tym, iż w ten sposób budują przeciwwagę dla mediów zależnych od rządu. Do końca roku rząd powinien się jednak zmienić, a wpływ na obsadę w mediach publicznych zyskają formacje polityczne, które rządzą też w większości samorządów. Również powinno dojść do zmian we władzach PKN Orlen, do którego należy grupa medialna Polska Press. Będzie to zatem swoisty egzamin, czy faktycznie chodziło o przeciwwagę i tytuły te zaczną znikać, czy jednak nie tylko o chodziło?