Rewolucji w Polsce nie będzie (komentarz powyborczy)



Rewolucji w Polsce nie będzie (komentarz powyborczy)

Prawo i Sprawiedliwość uzyskało najwyższe poparcie w wyborach, ale nie ma posiada zdolności koalicyjnych dlatego utraci władzę. Opozycja zamierzająca zbudować rząd KO, Trzecia Droga i Nowa Lewica najprawdopodobniej przejmą władze, ale nie należy się spodziewać rewolucyjnych zmian w Polsce – co wynika przede wszystkim z tego, że jest to szeroki sojusz, w którym dla bardziej kontrowersyjnych rzeczy nie będzie po prostu większości.

Wynik wyborów tak naprawdę nie jest wielkim zaskoczeniem, bowiem o tym, że PiS może liczyć na nieco ponad 35% poparcia pokazywały sondaże od dłuższego czasu i w takiej konfiguracji partia jeszcze rządząca większości nie zbuduje. Ostatni czas to też stosunkowo wysokie poparcie dla Konfederacji, które tworzyło pat polityczny – bowiem zarówno PiS i opozycja demokratyczna nie mieliby większości. Znaczny spadek notowań Konfederacji w wyborach pozwolił rozstrzygnąć te wybory na rzecz opozycji. Wspominam o tym, bo wygląda na to, że PiS w tym pacie upatrywał jakieś szansy, aby być może przekonać część Konfederacji i zbudować rząd, czy doprowadzić do wcześniejszych wyborów za kilka miesięcy, a do tego czasu utrzymać władzę. Nie jest tajemnicą, bo o tym wprost mówili politycy PiS, że liczono także na to, że Trzecia Droga znajdzie się pod progiem wyborczym, co dałoby zwycięskiej partii zawsze jakiś bonus i być może PiS byłby bliski samodzielnej większości. Scenariusze na które liczyło Prawo i Sprawiedliwość jednak zawiodły, dlatego będzie trzeba wkrótce oddać władze.

 

Co wydarzy się po wyborach?

Do końca kadencji zostały jeszcze trzy tygodnie, wtedy zacznie się budowanie nowego rządu, spekuluje się, że prezydent Andrzej Duda powierzy tę misję premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, z góry skazaną na klęskę, co jednak opóźni oddanie władzy o kilkanaście dni. Przed końcem roku trzy formacje opozycyjne powinny zbudować jednak rząd.

 

Ze strony PiS-u pojawiają się głosy, że opozycja przejmie władzę, ale po pół roku się pokłóci i wtedy Prawo i Sprawiedliwość może powrócić. Powiedzmy sobie uczciwie, że są to mocno przesadzone nadzieje. Faktem jest na pewno to, że trudno będzie pogodzić ideologicznie konserwatywne skrzydło Trzeciej Drogi i Nową Lewicę, z tego też powodu nowy rząd będzie raczej unikał tematów kontrowersyjnych. Kilka dni temu komentarz powyborczy odnośnie Polski w języku angielskim opublikował portal Foreighnpolicy.com, w którego wynika, że ze ścieżki populizmu politycznego która pojawiła się w Polsce w 2015 roku, nie ma odwrotu. W dużej mierze chodzi o kwestie socjalne jak program 500+, który zapewne nowy rząd zgodnie z intencją PiS-u przekształci w 800+, czy kwestii dodatkowych emerytur. Trzeba też pamiętać, że wiosną mamy wybory samorządowe, zatem wciąż będziemy politycznie w trybie kampanii wyborczej.

 

Już przed tygodniem byliśmy świadkami pierwszego zgrzytu w nowej koalicji wokół aborcji, gdy Nowa Lewica – najmniejszy koalicjant – chciała zrobić z tego jedno z głównych haseł nowego rządu. Od razu pojawiły się głosy sprzeciwu ze strony Trzeciej Drogi, która w swoim programie zapisała referendum w tej sprawie (które zapewne będzie odwlekane). Głosy z tego tygodnia są już bardziej stonowane, a wypowiedzi posłanek lewicy już bardziej pokorne. Ten przykład pokazuje, że będzie trudno zbudować wolę polityczną do jakiś wielkich rewolucji w różnych sferach, nawet w temacie dość często podnoszonym w kampanii wyborczej jak lekcje religii. W kwestii aborcji będzie zapewne próba powrotu do tego co miało miejsce przed 2020 rokiem, gdy Trybunał Konstytucyjny wywołał ogólnopolski spór o aborcję.

 

PiS politycznie nadal silne

Trzeba też pamiętać, że PiS nadal jest politycznie silny – każde ustawy może zawetować prezydent Andrzej Duda lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego. PiS ma wystarczającą liczbę posłów, aby utrzymać weta prezydenta. Jeżeli dzisiejsza opozycja nie znajdzie sposobu, również Trybunał Konstytucyjny będzie do 2027 roku zdominowany przez nominantów kończącej się władzy. Przypomnieć trzeba, że zmiany w kwestii aborcji eugenicznej wyszły z tego, że TK uznał poprzednie zapisy za niekonstytucyjne, zatem można przewidzieć, że nawet jeżeli nowy rząd będzie chciał zliberalizować prawo aborcyjne, to TK może to wszystko blokować.

 

Zmiany będą odczuwalne dla polityków

Zmiana rządu będzie oznaczać też wymianę kadr w spółkach skarbu państwa, w szczególności osób związanych z Prawem i Sprawiedliwością. Do zmian dojdzie też w mediach publicznych, w dłuższym czasie dotkną też należące do PKN Orlen gazety z grupy Polska Press. Skończą się też dotacje dla organizacji ideologicznie powiązany z PiS. To wszystko będzie stanowić na pewno dotkliwy cios dla środowisk prawicowych.

 

Czy uda się odblokować KPO?

Jednym z ważniejszych wyzwań jest odblokowanie Krajowego Programu Odbudowy, który z powodu polskiego rządu z Brukselą do Polski jeszcze nie trafił. Są to ogromne pieniądze potrzebne do rozwoju. Sama zmiana rządu do tego jednak nie wystarczy, bowiem Komisja Europejska postawiła Polsce kamienie milowe, których spełnienia blokuje obecnie Trybunał Konstytucyjny, który od wielu miesięcy nie jest wstanie się zebrać.

 

Nowy Sejm mógłby na nowo próbować przeforsować na nowo przepisy, które przywracają polski wymiar sprawiedliwości do zgodności z praworządnością europejską, wówczas potrzebne byłoby dogadanie się z prezydentem Andrzejem Dudą. Gdyby wymagało to czasu, to pewnie Donald Tusk (zakładając, że zostanie premierem) mógłby w Brukseli spróbować odblokować te środki tymczasowo, dając jakąś rękojmię.