W piątek 16 czerwca Rada Miasta Krzemieńczuka nazwała skwer nad rzeką Kahamlik nazwą Bydgoszczy. Dzień wcześniej informowaliśmy o takim zamiarze, po tym jak poinformował nas o tym inicjator uhonorowania Bydgoszczy w Krzemieńczuku Artem Riasa. Skwer jako teren zielony już sam w sobie nawiązuje do zielonego charakteru Bydgoszczy, ponadto znajdzie się on blisko rzeki Kahamlik, co z kolei nawiązywać może do położenia Bydgoszczy nad rzeką.
Skwer liczy powierzchnie 1,5 hektara, obecnie trwają w nim prace remontowe, jak słyszymy od Ukraińców ma pojawić się z nim specjalna rzeźba, która ma przyjechać z Bydgoszczy i nawiązywać do miasta. Na chwilę obecna nie wiadomo jednak co to dokładnie będzie za rzeźba.
Bydgoszcz i Krzemieńczuk są miastami partnerskimi od 2004 roku. Współpraca się zintensyfikowała w sposób szczególny po rosyjskiej agresji na Ukrainę, w Bydgoszczy miało miejsce kilka inicjatyw, które bezpośrednio wiązały się z pomocą dla Krzemieńczuka. W kwietniu 2022 roku Rada Miasta Bydgoszczy przyznała Krzemieńczukowi i Czerkasom Medale Kazimierza Wielkiego najwyższe przyznawane przez organ stanowiący bydgoskiego samorządu odznaczenie. Z kolei w odpowiedzi radni Krzemieńczuka i Czerkas wystąpili do prezydenta Wołodymira Zelenskiego o uhonorowanie Bydgoszczy statusem miasta ratownika.
Inicjator uhonorowania Bydgoszczy poprzez nazwę Artem Riasa studiował w Polsce, wrażenie na nim zrobił znajdująca się w tym mieście Aleja Miast Partnerskich, dlatego wyszedł z inicjatywą, aby Krzemieńczuk w ten sposób uhonorował te miasta partnerskie, które okazują pomoc w trakcie wojny – Pomagające nam miasta partnerskie powinny stać się patronami ulic. W szczególności izraelski Riszon, macedońska Bitola, litewski Alitus i polska Bydgoszcz. Ukraiński naród jest państwu bardzo wdzięczny za solidarność i za ofiarowaną pomoc. Będę zabiegał i podejmował lobbing, aby promować nazwanie jednej z ulic Krzemieńczuka ulicą Bydgoską – mówił nam Riasa w czerwcu 2022 roku.
Fot: Artem Riasa
Na pierwszy rzut oka zajmowanie się ulicami w trakcie wojny może wydawać się dziwne, ale na Ukrainie jest to element walki o tożsamość, w tym także budowania morale do obrony przed agresorem. W Krzemieńczuku jest to element szerszej debaty o dekolonizacji przestrzeni publicznej, czyli usuwani symboli mających pokazywać wyższość narodu rosyjskiego – Teraz chcemy przeprowadzić drugą fazę ,,derusyfikacji”, czy ,,dekolonizacji”, co jest już oddolną inicjatywą. Za lata okupacji Imperium Rosyjskiego, potem Rosji sowieckiej, gdy tzw. ,,bracia” narzucili nam patronów ulic ze swojego grona bohaterów, czasem kompletnie nie związanych z naszymi ziemiami, niekiedy byli to ukranoinofobscy bohaterowie. Historyk Wachtang Kipiani pisze: ,,Puszkin (rosyjski poeta) jest symbolem, którym Imperium Rosyjskie i ZSRR oznaczyły terytorium, na którym sprawowały swoją władzę. Tubylcy mieli czuć się gorsi od wielkiej kultury imperialnej. Jedyny powód, dla którego stał pomnik przy ulicy Puszkina było to, że był Rosjaninem. Taka była polityka kolonialna. W Krzemieńćzuku mamy teraz 136 ulic, które powinny zmienić patronów – mówi Artem Riasa.