Stany Zjednoczone od wielu miesięcy zapowiadają przekazanie Ukraińcom myśliwców F-16, które miałyby znacznie poprawić ich możliwości bojowe, zaangażować mają się też inne państwa NATO posiadające te myśliwce. Kilka dni temu w świat poszła informacja o tym, że główny serwis samolotów odbywać ma się w Bydgoszczy, a w sytuacji gdy trwa wojna, nasze miasto będzie po drugiej stronie barykady odbierane wrogo.
Temat pojawił się chociażby w ukraińskim portalu Kyivpost.com, który z kolei powołuje się na wypowiedź zastępcy sekretarza obrony Stanów Zjednoczonych Billa Laplante, który na konferencji zorganizowanej przez gazetę Politico w Waszyngtonie miał oficjalnie stwierdzić, że w Polsce będą serwisowane i naprawiane myśliwce F-16 wykorzystywane przez siły ukraińskie.
Miałoby to funkcjonować według tych doniesień na takiej zasadzie, że ukraińscy technicy dokonywaliby niewielkich napraw, a w przypadku potrzeby zaawansowanego serwisu samoloty trafiałyby do Polski. W przypadku F-16 za bardziej wymagany serwis uznaje się nawet wymianę silnika odrzutowego, do tego potrzebny jest przygotowany serwis, którego nie da się zorganizować na Ukrainie w warunkach wojny. W sytuacji, gdybyśmy naprawiali uszkodzenia dokonane podczas lotów bojowych, to w pewnym sensie angażujemy się już w ten konflikt.
Kyivpost sugeruje, że serwis ukraińskich F-16 miałby być realizowany w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy. W praktyce byłoby to jedyne możliwe miejsce dla serwisowania tego myśliwca w Polsce, gdyż WZL2 od wielu lat współpracują z producentem tego myśliwca koncernem Lockheed Martin oraz posiadają konieczne certyfikaty.
Próbowaliśmy o tę sprawę podpytywać w WZL2 i temat jest tam zupełnie nowy. Wynika zatem z tego, że nawet jeżeli zastępca sekretarza obrony USA Bill Laplante wyraził taką deklarację, to jest ona bardziej polityczna, niż wynikająca z konkretnych rozmów. Pozostaje bowiem do ustalenia kwestia tego, kto mógłby takie usługi bydgoskim zakładom fomralnie zlecać i jednocześnie płacić za wykonane zlecenia.