Coraz więcej miast decyduje się na refundowanie mieszkańcom procedury walki z niepłodnością in vitro, która jest postępowaniem dość drogim. W latach 2023-2026 Bydgoszcz chce przeznaczyć na ten cel 2 mln zł. Z uwagi na oparcie swoich dochodów na podatku CIT w lepszej kondycji finansowej w stosunku do miast są województwa, w grudniu z interpelacją o refundację in vitro przez województwo kujawsko-pomorskie wystąpił radni Koalicji Obywatelskiej Jarosław Katulski.
Radny podnosił m.in. na problem tego, że się wyludniamy, ale marszałek Piotr Całbecki jak na razie do sprawy podchodzi dość sceptycznie. W elaboracie na cztery strony marszałek co prawda przyznaje – Problem niepłodności par w okresie reprodukcyjnym nie jest samorządowi województwa obojętny.
Dalej marszałek pisze nawet statystycznie o problemie, piszę też o innych programach zdrowotnych wspieranych przez województwo, aby stwierdzić – Niestety program polityki zdrowotnej dotyczący leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego jest programem bardzo kosztownym.
Marszałek Całbecki dziękuje radnemu Katulskiemu za podjęcie tematu i zapowiada, że to zagadnienie będzie przeanalizowane. W tej odpowiedzi nie widać jednak specjalnego entuzjazmu, a trzeba wiedzieć, że wdrożenie refundacji in vitro wymaga wielu formalności, jest to zatem proces dość długi administracyjnie, stąd też bez zaangażowania raczej ciężko go wdrożyć.
Najbardziej zaangażowane we wspieranie metody in vitro jest województwo mazowieckie, które w latach 2022-2025 chce na ten cel wydać 12 mln zł.
W połowie stycznia radny Katulski ponowił interpelację wskazując, że problem bezpłodności dotyka w Polsce ok. 18% par, natomiast ,,nasze województwo nie stanowi ,,zielonej wyspy””, co może pokazywać, że radnego odpowiedź marszałka niespecjalnie zadowoliła.