Zanosi się na nudną kampanie wyborczą (komentarz)

Zanosi się na nudną kampanie wyborczą (komentarz)

Pojawienie się wakacyjnych upałów sprawiło, że aktywność polskich polityków zmalała, zapewne jednak najpóźniej pod koniec sierpnia zobaczymy wyraźne wejście w tryb kampanii wyborczej. Niemal jednomyślną narrację głoszą wszystkie formacje, że będą to jedne z ważniejszych wyborów w historii, nie oznacza to jednak, że będą to ciekawe wybory.

 

Zapewne znajdą się osoby, które będą prostować mój wstęp wskazując, że wielu polityków w trybie kampanii wyborczej jest od dawna. W pewnym sensie jest to prawda, przez co wielu z nas politycy mogli się mocno przejeść, co też wpłynie na nasze mniejsze zainteresowanie kampanią wyborczą. Nie sugeruje jednak przy tym, że zainteresowanie wyborami Polaków będzie niewielkie, wiele osób ma bowiem już z góry upatrzone preferencje wyborcze i bez ekscytowania się kampanią wyborczą pójdą zagłosować. Jest jakieś kilka procent niezdecydowanych, pod których będzie prowadzona kampania wyborcza, którzy mogą przeważyć bowiem szalę wyborczą na stronę któregoś z obozów, patrząc jednak na dotychczasowe działania to zakładam, że kampania wyborcza będzie dla nich nudna.

 

Zanim rozwinę tę myśl, to wspomnę jeszcze o jednej grupie, aktualnych parlamentarzystach i osobach pretendujących do tych funkcji, dla nich kampania będzie istotna bowiem muszą oni wyborcy konkretnych partii przekonać konkretnie do swojego nazwiska. W praktyce zapewne będzie to tak jak zwykle – kandydaci wyżej na liście dostaną na wstępie bonus, a walka będzie się toczyć w oparciu o bilboardy.

 

Kampania oparta o przekaz pod swoich zwolenników

Kierunki jak może wyglądać jesienna kampania wyborcza pokazały już wybory prezydenckie w 2020 roku, które pokazał nam przede wszystkim podział Polaków na dwa obozy, gdzie jeden (skupiony wokół prezydenta Andrzeja Dudy) ma nieco więcej zwolenników, ale niewiele. To jest pewnego rodzaju punkt wyjścia do zbliżających się wyborów, gdzie działania polityków w głównej mierze ograniczają się do jego konserwowania.

 

Patrząc na ostatnie aktywności polityków zauważam, że wszystkie zmierza w kierunku kampanii wyborczej adresowanej do swoich elektoratów. Widzimy chociażby jak politycy PiS-u straszą przyjmowaniem muzułmańskich uchodźców, dużo energii poświęcają też przypominaniu jak za Platformy Obywatelskiej i PSL podniesiono wiek emerytalny. Jest to dziwny przekaz, bowiem autorzy jego jakby wychodzili z założenia, że trzeba Polakom łopatologicznie przypominać przeszłość. Życzliwe rządowi środki masowego przekazu tę narrację powielają, z kolei życzliwe opozycji z niej się naśmiewają. W praktyce sprawia to jednak, że jeden i drugi przekaz trafia do twardych elektoratów, nikt natomiast nie próbuje nawet podejmować debaty w celu wymiany poglądów. Teoretycznie opozycja w tej sytuacji ma większe pole do popisu, jak na razie widzimy jednak działania mające zbudować z PO hegemona wśród opozycyjnych formacji, czyli wysysać poparcie z Lewicy i z formacji Hołowni. Donald Tusk podjął też ryzykowną politykę prześcigania się z PiS chociażby w temacie świadczeń socjalnych czy uchodźców. Jest to ryzykowna polityka, bowiem dla wielu wyborców będąca zawsze liberalna Platforma w takiej narracji może być niewiarygodna.

 

Kandydaci na posłów chcąc się wybić, aby zdobyć więcej głosów od kolegów i koleżanek z tej samej listy, będą najprawdopodobniej ten spolaryzowany przekaz powielać, w praktyce w zależności od medium będziemy mieli albo przekaz prorządowy albo proopozycyjny. Z perspektywy odbiorcy, który nie żyje politykom tak na co dzień będzie to nudny przekaz. Zakładam, że media starające się być niezależne będą bardziej niż do tej pory z dystansem ją relacjonować, bowiem przekaz z konferencji prasowej może być mało ciekawy z punktu widzenia ogółu czytelników.

 

Z drugiej strony nie oznacza to, że należy bojkotować wybory, ważna rolą mediów w mojej opinii będzie fact checking, czyli weryfikowanie prawdziwości tego co mówią politycy w trakcie kampanii wyborczej.