W ostatnim czasie z branży nieruchomościowej wychodzą komunikaty, że Bydgoszcz charakteryzuje się jednym z najbardziej stabilnych rynków nieruchomości w Polsce, czyli ceny u nas rosną najwolniej. W latach 2015-2020 Bydgoszcz obok Katowic była jednak najbardziej narażona na wpływ spekulacji.
Flipperzy – nie mylić z popularnymi w przeszłości grami stołowymi, to osoba handlująca nieruchomościami. Szukająca okazji, aby kupić mieszkanie najlepiej poniżej wartości rynkowej, a niedługo potem sprzedać z solidnym zyskiem. Jest to jakaś formuła biznesowa, ale budząca też kontrowersje, w szczególności po lewej stronie sceny politycznej, która uważa, że prowadzi to do wzrostu cen dla przeciętnych obywateli. Dla Lewicy posiadanie własnego mieszkania to jedno z ważniejszych praw obywatelskich. Analizy przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych mają potwierdzać szkodliwość flippingu dla dostępności cenowej mieszkań.
Wśród polityków trwają dyskusję, czy nie należy wprowadzić ograniczeń dla tego typu działalności, posłowie Lewicy złożyli nawet projekt ustawy. Zjawisku flippingu w 2021 roku przyjrzało się natomiast Biuro Analiz Sejmowych. W tym raporcie wskazana została Bydgoszcz i Katowice, gdzie udział flipperów w transakcjach był najwyższy. W 2015 roku przekroczył on 6%, aby w 2018 roku dojść do 11,2%. Rok 2019 to spadek do nieco ponad 8%, a 2020 roku niewielki wzrost. Faktyczny udział transakcji krótkoterminowych przekroczył 32%, gdy średnia dla kraju wynosiła 26,5% Skala zjawiska w Katowicach była jeszcze wyższa, bo w 2019 oku przekroczyła 14%. Autorzy tej analizy powołując się na dane NBP wskazali, że w Bydgoszczy i w Katowicach pomiędzy 2016 a 2020 rokiem najmocniej urosły ceny mieszkań – o 44,1%.
Według amerykańskich badań, do których odwołują się autorzy tej analizy, dwucyfrowy procent flippingu zagraża stabilności rynku, a taki mieliśmy właśnie w 2018 roku w Bydgoszczy.