W czwartek może się rozstrzygnąć los terminalu Bydgoszcz-Emilianowo – można odnieść wrażenie, że wygląda to tak, że w Bydgoszczy mamy pospolite ruszenie, trochę mniejsze w regionie i próbujemy przekonać polityków z innych części kraju, aby nie zapalali dla projektu czerwonego światła. Prawda jest jednak taka, że szybka realizacja tego projektu jest w interesie całej Polski, także pośrednio też Lublina, z którym związani są liderzy Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, którzy prezentują się jako bardzo sceptyczni.
Jeszcze kilkanaście lat temu najważniejszym polskim portem był Hamburg. To nie jest literówka, albo jakiś błąd z podaniem niemieckiego miasta, ale w praktyce większość polskich firm przeładowywała właśnie tam. W ostatnich latach się sporo zmieniło, był to dynamiczny wzrost rangi portów w Gdańsku i w Gdyni, ale z perspektywy zachodniej Polski nadal Hamburg jest konkurencją. Kilka miesięcy temu szczyciliśmy się, że bydgoska PESA wyeksportowała lokomotywę do Ghany w Afryce, ale dopowiedzmy, że przez port w Hamburgu. Przyczyn tego mogło być wiele, w tym takie prozaiczne jak ulokowanie się w oparciu o ten port ekspedytorów. Wspominam ten przykład, aby pokazać, że nadal sporo jest do zrobienia.
Porty w Gdańsku i w Gdyni zwiększając swoje moce coraz bardziej natrafiają na problemy z placami do składowania kontenerów, w szczególności jest to problem w Gdyni, dlatego patrzy się tam ze sporymi nadziejami na powstanie Emilianowa. Ogromnym plusem tego projektu na dzisiaj jest na pewno posiadanie prawomocnej decyzji środowiskowej, teraz pozyskać tylko fundusze europejskie (powinno się to rozstrzygnąć do końca roku) i zacząć budować. Projekt natrafił jednak na przeszkodę, bo nie wiadomo co dalej ze spółką. Zakładając czarny scenariusz, że zostanie ogłoszona upadłość, wtedy to się skończy tak, że trójmiejskie porty na terminal poczekają, gdziekolwiek miałby on powstać, kilka lat dłużej – dla całej gospodarki to są ogromne straty. Opracowanie zrobione z programu Combine (w ramach funduszy europejskich) wskazuje, że w ciągu 30 lat Emilianowo dla naszego regionu zarobi przynajmniej 13 mld zł, w skali całej Polski mówimy zatem o znacznie wyższych kwotach.
Walczymy teraz dodatkowo z negatywnym PR
Całe to zamieszanie, które teraz obserwujemy, gdy np. portale zajmujące się gospodarką morską piszą, że Emilianowo jest poważnie zagrożone, na pewno nie służy Bydgoszczy i temu projektowi. Idzie sygnał do potencjalnych inwestorów, także w inne branże w Bydgoszczy i okolicach, którzy chcą tu zainwestować, bo widzą plus w planach budowy terminalu, że może on nie powstać. Dlatego istotne jest mimo wszystko w miarę szybkie rozwiązanie tej sprawy, która jak się okazuje kręci się wokół 400 tys. zł. Przepychanki między KOWR i PKP SA, kto ma i w jakim stopniu się dalej angażować, to przy znaczeniu tego projektu jest niepoważne.
Ze strony nowego kierownictwa KOWR terminal Bydgoszcz-Emilianowo ma kłody rzucane od dłuższego czasu, kilka tygodni temu jeden z wicedyrektorów generalnych publicznie przyrównał spółkę przygotowującą inwestycję do stadniny koni w Janowcu Wielkopolskim, zatem medialnie mogła zostać ona zaszufladkowana wokół szemranych spółek. Nie mi oceniać, czy to celowo, czy z zacietrzewienia politycznego, aby dowalić poprzedniemu rządowi, strzelając jednocześnie ,,na oślep”.
Lokalni politycy nie wiedzą, ale się wypowiedzą
W ostatnim czasie w Radiu PiK temat Emilianowa przewijał się w różnego rodzaju audycjach, z udziałem lokalnych polityków. Niestety niektóre głosy pozwalają odnieść wrażenie, że niektórzy się urwali z choinki i tyle lat obecności tematu terminalu w debacie publicznej nie wystarczył, aby przyswoili sobie podstawowe fakty.
Często pojawia się pytanie – dlaczego spółkę utworzył KOWR a nie PKP? Grupa PKP ma dość konserwatywny ład, żeby tam powołać nową spółkę zajęło by to kilka razy dłużej czasu niż w KOWR. Stąd też wynika teraz problem, iż PKP SA ociąga się z wniesieniem aportu w postaci działek co jest ważne, dla ruszenia z budową. Jeżeli ktoś jednak zadaje takie pytania, to ja pytam go, co robił przez ostatnie 4 lata?
Kolejne niebezpieczeństwo jakie pojawia się w trwającej dyskusji politycznej, czyli pokusa, aby projekt przejęło PKP SA i niech się teraz martwią kolejarze. Idea Emilianowa opiera się na tym, że ma być to terminal otwarty, dla wszystkich operatorów. Zbyt mocne uzależnienie od grupy PKP może sprawić, że będzie to terminal typowo pod PKP Cargo, wtedy istnieje poważne ryzyko, że będzie to mały terminal – z niewielkimi przeładunkami, no i zyski w stosunku do prognozowanych 13 mld zł mogą być znacznie niższe. Z tego też powodu pojawiający się pomysł, aby udziały objęło PKP Cargo, nie do końca jest dobry.