Metodą salami znaczenie Bydgoszczy w samorządzie województwa jest okrajane

Metodą salami znaczenie Bydgoszczy w samorządzie województwa jest okrajane

W poniedziałek relacjonując pierwszą sesję Sejmiku Województwa podkreśliliśmy, że Bydgoszcz nie ma przedstawiciela w prezydium Sejmiku, niektórzy politycy kontrowali, że będzie miała wicemarszałka (wierzmy na słowo), inni bagatelizują znaczeniu prezydium. Faktycznie jednak kilka kadencji temu np. przewodniczący Sejmiku z Bydgoszczy był wręcz normą, z kadencji na kadencję znaczenie Bydgoszczy jednak spada. Przyjrzyjmy się zatem jak wyglądała ta sytuacja od 1998 roku.

 

Zacząć trzeba od tego, że gdy startował samorząd województwa po reformie była umowa dżentelmeńska, że marszałkowie będą rotacyjni, raz ze strony toruńskiej, raz z bydgoskiej. W pierwszej kadencji marszałkiem był toruński polityk Waldemar Achramowicz, w zamian wicemarszałkiem był Jan Szopiński z Bydgoszczy, a przewodniczącą sejmiku Lucyna Andrysiak z Bydgoszczy.

 

W 2002 roku Archamowicz nie chciał jednak oddać władzy zatem ten układ utrzymano do 2006 roku. Zatem SLD jako pierwsze złamało tamtą umowę dżentelmeńską. Wtedy władzę przejął Piotr Całbecki – ponownie marszałkiem bym nominat Torunia, wtedy też przyznano, że umowa o rotacyjnych marszałkach przestała obowiązywać, ale w zamian Bydgoszcz miała mieć dwóch wicemarszałków oraz dwóch członków prezydium, w tym przewodniczącego – wicemarszałkami wskazanymi przez Bydgoszcz zostali Włodzisław Giziński i Maciej Eckardt, przewodniczącym sejmiku został Krzysztof Sikora, a wice Grzegorz Schreiber. W 2006 roku mieliśmy zatem obiecanych dwóch członków zarządu i dwa miejsca w prezydium!

 

Co prawda krótko później zamieniono Gizińskiego (obecnego posła) na bardziej uległego wobec marszałka Całbeckiego Edwarda Hartwicha to taka sytuacja utrzymała się do okolic 2010 roku, gdy PiS postanowił odwołać Eckardta. Wtedy w jego miejsce dobrano toruńskiego polityka Macieja Korolko.

 

Od 2010 roku był zatem już tylko jeden wicemarszałek z Bydgoszczy, nadal Bydgoszczy przypadała funkcja przewodniczącego, którą pełniła do 2014 roku Dorota Jakuta. Od 2014 roku przewodniczący sejmiku nie był już związany z Bydgoszczą, wtedy to stanowisko w ramach ustaleń koalicyjnych przypadło PSL, które mianowało Ryszarda Bobera ze strony toruńskiej.

 

Gdy powstawało województwo kujawsko-pomorskie zawarto dżentelmeńską umowę, że marszałek będzie raz z Torunia raz z Bydgoszczy. Od 1998 roku żadnego marszałka z Bydgoszczy nie było, z biegiem kolejnych kadencji spadała natomiast rola Bydgoszczy w Samorządzie Województwa, teraz spasowaliśmy do zadowolenia się z funkcji wiceprzewodniczącego sejmiku – tak zaczyna się nasza publikacja ze stycznia 2019 roku – W 2006 roku nie było odwagi w koalicji, aby nie wskazać na funkcję przewodniczącego osoby popieranej w Bydgoszczy, dzisiaj nie jest to już jednak niczym nadzwyczajnym.

 

Wybrane w poniedziałek prezydium nie ma żadnego reprezentanta Bydgoszczy, największego miasta regionu. To co było świętością od 1998 roku do 2014 roku, czyli przewodniczący z Bydgoszczy wydawać się może nowym radnym abstrakcją, ale teraz tworzymy nowy etap, w którym nawet w prezydium nie musi być przedstawiciela Bydgoszczy. Osoby, które w Bydgoszczy teraz powtarzają tezę, że to czy ktoś w prezydium jest czy też nie, niech mają świadomość, że przyczyniają się do przekonywania opinii społecznej, że mamy się pogodzić z tym faktem dokonanym. Kto wie – czy w kolejne kadencji ktoś nie uzna, że Bydgoszcz nie musi mieć nawet wicemarszałka (a być może w tej, bo przecież Zarządu Województwa jeszcze nie wybrano, bo się toczą w Warszawie jakieś negocjacje).