W ubiegłą niedzielę (2 czerwca) przez naszą część kraju przeszły ogromne ulewy, które można postrzegać jako anomalię pogodową. Przed południem również w Bydgoszczy mieliśmy przez kilkadziesiąt minut mocne opady. Jak wynika z relacji medialnych silne opady pojawiły się też w Poznaniu i w Gnieźnie – na temat Bydgoszczy specjalnie publikacji jednak nie ma.
W Poznaniu aż się prosiło, aby ulewa stała się hitem socialmediów, po internecie krąży filmik jak ktoś pływa na materacu po ulicy, na innym nagraniu schody stały się wodospadem. U nas tego nie było, choć jakbyśmy poszukali w archiwum, to znaleźlibyśmy zdjęcia z kajakarzami na bydgoskiej ulicy.
Na dzisiaj nie mamy danych, aby móc porównać liczbowo intensywność opadów w Bydgoszczy i w Poznaniu. Natomiast na pierwszy rzut oka widać, że bydgoski system kanalizacji deszczowej zdaje egzamin. Jeszcze niedawno rozbudowa kanalizacji deszczowej budziła spore emocje za sprawą utrudnień jakie wywoływała w ruchu miejskim, z racji bycia inwestycją podziemną jej efektów nie widzimy jak w przypadku np. rozbudowy opery, ale wpływa na nasz komfort życia.
Czas pokaże czy już faktycznie możemy powiedzieć, że podtopienia i obrazki jakie teraz były widoczne w Poznaniu już nas nie dotyczą. Okazji do sprawdzenia tego będzie wiele, bo zdaniem klimatologów anomalię z intensywnymi opadami będą w naszym kraju coraz częstsze. Będzie co obserwować, bo Bydgoszcz chyba przeprowadziła inwestycje kanalizacyjne na największą skalę w Polsce.
Cechą tego typu anomalii jest to, że zazwyczaj mamy dni bez żadnych opadów i potem pojawia się skumulowana ulewa. W praktyce może doprowadzać to do zalewania ulic, ale taki skondensowany opad nie nawilża odpowiednio gleby, zatem mamy połączenie ze zjawiskiem suszowym. Bydgoskie opady trafiają do specjalnych zbiorników retencyjnych, które przejmują nadmiarowy opad, a potem ta woda zostaje i może być wykorzystana np. do podlewania parków.