W środę wyborców Konfederacji mogło zaskoczyć to, że między jej działaczami w Parlamencie Europejskim doszło do rozłamu, bowiem tylko tak można ująć to, że będą oni członkami zupełnie innych partii europejskich. Największa grupa europosłów Konfederacji będzie tworzyć frakcje Europa Suwerennych Narodów, w której liderować będzie niemieckie AFD. W tej grupie znalazł się Marcin Sypniewski, który jako osoba zamieszkała pod Bydgoszczą podejmuje ogromne ryzyko polityczne.
ESN tworzyć bok Sypniewskiego ma były wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka oraz Ewa Zajączkowska-Hernik. Tyszka ma być jak podano wiceszefem tej grupy (nie poinformowano na razie czy jedynym, czy jednym z kilku) Europosłowie związani z Ruchem Narodowym Anna Bryłka i Tomasz Buczek odmówili wejścia do ESN z uwagi na AFD. Prowadzą oni rozmowy z grupą Marine Le Pen Patrioci dla Europy, na razie niezakończone. W najgorszej sytuacji znalazł się poseł Grzegorz Braun, z którym nikt w Parlamencie Europejskim nie chce współpracować, traktowany jest on trochę jak wariat.
Frakcja daje korzyści
Za partię europejską uznaje się grupę przynajmniej 23 europosłów, ESN ma na dzisiaj z Polakami 25. Bycie częścią frakcji w przeciwieństwie do posłów niezrzeszonych daje szansę na lepsze komisje parlamentarne, bowiem w Brukseli i Strasburgu nie jest tak, że każdy zapisuje się do tych komisji co chce, ale głównie decyduje o tym frakcja, w której interesie leży obstawienie wszystkich komisji. Ważniejszym atutem jest to, że frakcja otrzyma też budżet z budżetu UE, który europosłowie będą mogli wydawać chociażby na reklamowanie się.
Ale też ryzyka związane z AFD
Alternatywa dla Niemiec jest dość kontrowersyjną formacją, z jednej strony na antyukraińskie nastawienie i nawoływanie do zniesienia sankcji wobec Rosji. AFD zaliczało się do zwolenników budowy niekorzystnego dla polskich interesów gazociągu Nord Stream II. Współpracownik europosła Maksymiliana Kraha został aresztowany pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Chin. Padają też zarzuty podejrzanych przepływów finansowych z Rosji.
To jest jeden biegun ryzyk, drugi w tym wypadku bardziej niebezpieczny dla europosła Marcina Sypniewskiego to zdarzające się liderom AFD kontrowersyjne wypowiedzi na temat II wojny światowej, niekiedy sugerujące podświadomie rewizję granic.. Do maja AFD blisko współpracowała z francuskim Zjednoczeniem Narodowym, ale wywiad w którym Krah stwierdził, że nie wszyscy oficerowie SS zasługują na potępienie sprawiło, że Francuzi odcięli się od Niemców. Co prawda Kraha do ESN nie przyjęto z uwagi na tamten skandal i zapewne będzie europosłem niezrzeszonym.
AFD w Niemczech blisko współpracuje ze skrajnym magazynem, w szczególności w Saksonii , gdzie politycy tej partii organizują wspólnie festiwale ludowe. Ten magazyn w ostatnich latach powielał propagandę Goebbelsa o tym, że w Bydgoszczy w 1939 roku Polacy dopuścili się ludobójstwa, do tego celu wykorzystywano nawet zdjęcia rzekomych ofiar, specjaliści od fact checingu ustalili, że zdjęcia przedstawiają ofiary zbrodni sowiecki i zostały wykonane w zupełnie innym miejscu.
Elektoraty Konfederacji i AFD oczekują czegoś innego
Tamte próbujące zakłamywać historię publikacje ukazały się trochę jakby w odwecie na polskie żądania reparacji wojennych od Niemiec. Politycy Konfederacji kartą reparacyjną w Polsce grali dość stanowczo, z kolei AFD ma najsilniejsze poparcie w regionach przygranicznych, gdzie kłamstwa historyczne o rzekomej winie Polaków za wybuch wojny, mają najlepszy grunt.
Europoseł Marcin Sypniewski podejmuje zatem ogromne ryzyko polityczne, bowiem jeżeli ze strony polityków AFD dojdzie do kolejnych kontrowersyjnych nawiązań do II wojny światowej to może na tym stracić, on ryzykuje podwójnie z racji tego, że w Bydgoszczy jesteśmy uczuleni szczególnie na zakłamywanie historii.
Czas pokaże na ile będzie to partnerska współpraca, przy czym nie ma co się oszukiwać – ESN liczy 25 członków, z tego 13 to politycy AFD (już licząc bez Kraha), zatem pozostałe nacje mają po kilku posłów i to Niemcy będą mieli tutaj zdanie decydujące.