W bydgoskiej lewicy wszyscy radni chcą jakąś funkcję

W bydgoskiej lewicy wszyscy radni chcą jakąś funkcję

Wiceprzewodniczący rotacyjny byli już przerabiani w bydgoskim samorządzie zanim w Sejmie RP wymyślono marszałków rotacyjnych. W bydgoskim samorządzie są ambicje, aby tą pionierską wizję ulepszyć, bo czemu wiceprzewodniczący nie mogliby się zmieniać mniej więcej co roku? W ten sposób można by zaspokoić inną ambicję – aby każdy miał przez chwilę funkcję w prezydium, a dodatkowo dodatek do diety.

W kadencji 2018-2024 bydgoskiego samorządu przez 2,5 roku wiceprzewodniczącym Rady Miasta był Szymon Wiłnicki z Inicjatywy Polskiej, a potem przez 3 lata Joanna Czerska-Thomas z Nowoczesnej (nie przewidziano, że kadencja będzie o pół roku przedłużona). Na początku tej kadencji pisaliśmy, że przez 2,5 roku wiceprzewodniczącym RM z ramienia Nowej Lewicy ma być radny Zdzisław Tylicki, a przez kolejne 2,5 radny Jan Szopiński. Na dzisiaj jest to jednak nieaktualne, bowiem w rotacji ma być nie dwóch wiceprzewodniczących, ale aż czterech.

 

Lewicowe przepychanki o stołek

Inauguracja kadencji w maju przejdzie do historii z tego powodu, że w pierwszym głosowaniu kandydat Nowej Lewicy Zdzisław Tylicki nie został wybrany bo zabrakło mu jednego głosu. Postanowiono głosować jego kandydaturę do skutku i za drugim razem udało się uzyskać ten głos więcej. Co się działo między pierwszym i drugim głosowaniem w zaciszu gabinetów to można jedynie próbować się domyślać, ale w tej sprawie najbardziej zaskakuje to, że w kuluarach panuje niemal zgoda, że w pierwszym głosowaniu Tylickiego nie poparł ktoś z klubu Nowej Lewicy. Czyli byliśmy świadkami kłótni między towarzyszami z dawnego SLD.

 

Po ustaleniu, że pół kadencji Tylicki, a pół Szopiński, o swoje zaczęli wołać też inni radni, w tym wieloletni Kazimierz Drozd. Gorsza nie chciała być debiutująca Izabella Nowicka, co miało doprowadzić do tego, że postanowiono, że przez 5 lat najbliższych lat będzie 4 wiceprzewodniczących z Nowej Lewicy. Tylicki ma funkcję pełnić mniej więcej do końca wakacji przyszłego roku, a potem ma złożyć rezygnację i wybrany będzie ktoś następny. Gorzej jak rezygnacji nie będzie chciał złożyć, a Nowa Lewica nie będzie wstanie przeforsować jego odwołania, ale kolejny odcinek telenoweli o towarzyszach z byłego SLD dopiero przed nami.