Nie będzie to pierwszy nasz artykuł o problemach z terminalami sprzedającymi bilety, ale problem wciąż występuje, a urzędnicy i samorządowcy nadal go niedostrzegają. Natomiast każdego dnia wielu bydgoszczan znajduje się nie ze swojej winy w niezręcznej sytuacji. Pokazuje to pewne oderwanie od rzeczywistości decydentów.
Pasażer wsiada do autobusu lub tramwaju, który na szybie ma informację, że można za przejazd zapłacić kartą. Tutaj jednak pojawia się niespodzianka, bo zamiast możliwości zakupu biletów pojawia się komunikat ,,kasownik w trakcie uruchamiania” – to uruchamianie potrwa kolejne kilkadziesiąt minut. Niekiedy możemy przeczytać ,,przerwa techniczna” – bo trzeba było przewidzieć, że akurat w danym tramwaju będzie przerwa techniczna.
Co w takiej sytuacji może zrobić pasażer? Wsłuchując się w stanowiska ZDMiKP wysiąść. Gdy na kolejny pojazd trzeba będzie poczekać 30 minut, to nie jest zbyt ciekawa alternatywa, w szczególności gdy to może rozwalić nam plany. Wiele osób decyduje się jechać dalej na gapę, co wiąże się z pewnym ryzykiem. Znalezienie się w takiej sytuacji nie jest komfortowe, bo wielu gapowiczów chętnie by ten bilet kupiło, ale nie może.
ZDMiKP niezmiernie od wielu lat utrzymuje, że są to sporadyczne przypadki. W skali dziennej liczby kursów nawet niewielki problem awarii to będzie kilkanaście może kilkadziesiąt takich sytuacji. Statystyki pokazują, że bydgoszczanie chętnie kupują bilety kartą, zatem tak dochodzimy nawet do setki gapowiczów, jak nie więcej dziennie.
Nie raz byłem świadkiem, gdy wokół niedziałającej kasownika tworzyły się komitety – Co znowu kasownik nie działa? – mówi pasażer co dopiero wsiadł, gdy wokół terminalu koczuje kilka osób z nadzieją, że może zaraz wystartuje. A przynajmniej chce mieć takie alibi w przypadku kontroli.
Nie znam przyznam sytuacji, aby ktoś został ukarany w takiej sytuacji, ale oficjalne stanowisko ZDMiKP jest takie, że to nie zwalnia pasażera z obowiązku posiadania biletów. Bo przecież można kupić bilet papierowy – tylko akurat stawianie tego argumentu pokazuje o oderwaniu od rzeczywistości, gdyż w ostatnich latach sieć dystrybucji biletów papierowych znacznie spadła. Ludzie przerzucili się na elektroniczne płatności, kiosków zostało niewiele, a przy większości przystanków nie ma specjalnie gdzie kupić biletu. Jest jeszcze argument, że można mieć specjalną aplikację na telefonie do płacenia – tylko zaraz dojdziemy do obowiązku posiadania smartphone.
W Łodzi ten problem rozwiązano już dawno – w regulaminie jest jasno zapisane – jeżeli kasownik nie działa, nie można nałożyć na pasażera opłaty dodatkowej za brak biletu.. Naszych urzędników to nie przekonuje.