W grudniu w wielu domach pojawia się znacznie więcej jedzenia niż zwykle, a potrawy często przygotowywane są w ilościach przekraczających realne potrzeby rodziny. Już na początku miesiąca w wielu domach, rosną zapasy słodyczy i przekąsek. Efekt bywa taki, że „świąteczne jedzenie” towarzyszy nam nie tylko podczas samych świąt, lecz niekiedy od pierwszych dni grudnia aż do połowy stycznia. To z kolei sprzyja przejadaniu się, utracie kontroli nad ilością spożywanego jedzenia, a także sprawia, że trzymanie się wcześniej wypracowanych nawyków, staje się znacznie trudniejsze – przyznaje mgr Kinga Blacharska, ekspertka Uniwersytetu WSB Merito w Toruniu.
Pierwsza rada – nie rób sobie miejsca
Niektórzy, chcąc „zmieścić” święta bez konsekwencji, zaczynają ograniczać jedzenie na dzień lub kilka dni przed Wigilią. W teorii ma to stworzyć „miejsce” na świąteczne potrawy, ale w praktyce działa zupełnie odwrotnie. Gdy przez kilka dni jemy za mało, w naszej głowie pojawia się myśl: „Skoro ostatnio prawie nic nie jadłem, to teraz mogę znacznie więcej niż zwykle”. To przekonanie skutecznie wyłącza naturalne hamulce i zdroworozsądkowe podejście. W efekcie przejadamy się znacznie szybciej i mocniej, pojawia się uczucie ciężkości, brak energii, senność, a czasem wręcz fizyczny dyskomfort. Paradoks polega na tym, że to właśnie wcześniejsze, celowe głodzenie się zwiększa ryzyko późniejszego przejadania się.
Dodatkowo, warto pamiętać o jeszcze jednej istotnej sprawie, szczególnie jeśli jesteśmy w okresie redukcji masy ciała. Zafundowanie sobie głodzenia, które naturalnie może doprowadzić do nadmiernego jedzenia, dodatkowo u wielu osób może przyczynić się do pojawienia się myśli „To już wszystko stracone. Skoro i tak przesadziłem, to mogę jeść dalej, bo efekty i tak już poszły na marne”. To jeden z najczęstszych scenariuszy, jeśli pojawia się przekonanie, że i tak wszystko zostało zaprzepaszczone, często odpuszcza się dalsze starania, a to napędza kolejne epizody jedzenia i potęguje poczucie winy. Ten stan potrafi przeciągać się tygodniami, bo przekonanie, że „wszystko poszło na marne” utrudnia przerwanie tego cyklu, co sprzyja realnemu wzrostowi masy ciała i sprawia, że powrót do zdrowych nawyków wymaga jeszcze większego wysiłku.
Dlatego tak ważne jest, aby przed świętami jeść normalnie i regularnie. Stałe posiłki dają stabilność – zarówno organizmowi, jak i głowie. Dzięki temu w czasie świąt nadmiarowa ilość jedzenia, będzie przez nas odczuwana dokładnie tak jak w normalne dni, przez co dużo łatwiej zachować zdrowy rozsądek.
Druga rada – praca zespołowa
Jednym z najprostszych sposobów, by uniknąć nadmiernej ilości jedzenie w czasie świąt, jest wcześniejsze, wspólne zaplanowanie potraw. Zamiast zostawiać wszystko przypadkowi, warto już kilka dni przed świętami ustalić z bliskimi, co dokładnie zostanie przygotowane, kto odpowiada za którą potrawę i co najważniejsze – w jakich ilościach. Takie planowanie nie musi być sztywne. Chodzi o to, aby mniej więcej oszacować, ile jedzenia rzeczywiście jest potrzebne, biorąc pod uwagę liczbę osób przy stole oraz ich możliwości i preferencje. To pozwala uniknąć klasycznego scenariusza, w którym po świętach lodówka pęka w szwach od „resztek”, które później każdy dojada z obowiązku… albo, które wylądują w koszu.
Dla osób, które dążą do prawidłowej masy ciała, takie wspólne planowanie dodatkowo pomaga utrzymać poczucie kontroli – bo kiedy ilość jedzenia jest rozsądna, znika obawa, że nadchodzą „trzy dni bez hamulców”. To daje dużo większy spokój, bo zmniejszają się obawy, że święta „wybiją” Nas z rytmu.
Dobrze zaplanowane menu to mniej stresu, mniej marnowania, mniej dojadania z poczucia obowiązku i dużo więcej przyjemności z jedzenia, na które naprawdę mamy ochotę. W święta nie warto narzucać sobie zakazów, jeśli na co dzień dbamy o swoje nawyki, to kilka dni, nieco innego jedzenia niż zazwyczaj, nie przekreśli naszych starań, a pozwoli cieszyć się w pełni tym wyjątkowym czasem.






