Jedną z przyczyn orzeczenia u danej osoby niezdolności do pracy jest choroba alkoholowa związana z jego nadużywaniem. W wyniku niedawnej rewaloryzacji tzw. renta alkoholowa z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wzrosła do 1.878 zł. Świadczenie z tego tytułu należy do bardziej kontrowersyjnych, gdyż w pewnym sensie te pieniądze mogą się przyczyniać do dalszego spożywania wyrobów alkoholowych, dobra wiadomość jest jednak taka, że spada liczba Polaków pobierających to świadczenie.
Z danych ZUS-u wynika, że w 2023 roku rentę alkoholową pobierało 2,7 tys. Polaków, to o jakieś 10% mniej niż w 2022 roku, a w 2020 roku było to jeszcze prawie 4 tys. Jak spojrzymy na cały obraz polskich rencistów, to renta alkoholowa stanowi w nim zaledwie 0,5%. To jednak przekłada się na ponad 56 mln zł wypłaconych świadczeń w 2023 roku i mimo spadku liczby świadczeniobiorców, to z roku na rok angażowane środki budżetowe wzrastają.
– Za wzrost kwot wypłaconych świadczeń w dużej mierze odpowiada waloryzacja rent. Na wysokość tego świadczenia duży wpływ ma kwota bazowa, czyli 100% przeciętnego wynagrodzenia pomniejszonego o potrącone od ubezpieczonych składki na ubezpieczenia społeczne określone w przepisach o systemie ubezpieczeń społecznych, w poprzednim roku kalendarzowym. Od 2020 roku wzrosła ona z 4294,67 zł do 7140,52 zł – komentuje dr hab. Iwona Sierpowska, prof. Uniwersytetu SWPS. Ekspertka przestrzega też przed krzywdzącym interpretowaniem tego rodzaju renty, gdyż główna przesłanka do jej wypłacania to choroba alkoholowa.
Są głosy, aby do pewnych kwestii podejść nieco inaczej – System powinien unikać sytuacji, w których renta staje się motywacją do unikania leczenia i pracy. Należy rozważyć warunkowe świadczenie z obowiązkiem podjęcia terapii uzależnień oraz leczenia schorzeń współistniejących. Zamiast dożywotniego rozwiązania, warto zastanowić się nad wprowadzeniem okresowej renty rehabilitacyjnej umożliwiającej powrót do aktywności zawodowej po leczeniu. Jednocześnie osoba, która np. uległa wypadkowi i straciła zdolność do pracy, nie powinna mieć trudniejszego dostępu do świadczenia niż ktoś, kto sam doprowadził się do poważnych problemów zdrowotnych przez alkohol – stwierdza Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl.