Czy brak wiary w realizację S-5 to demagogia?



Fot: Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju

W piątek wicepremier Elżbieta Bieńkowska zadeklarowała, że realizacja drogi ekspresowej S-5 ruszy za kilka miesięcy. Politycy PO opierają się tę wypowiedź dają do zrozumienia, że jak ktoś nie wierzy, że ta inwestycja w najbliższych latach powstanie uprawia demagogię i populizm. Trudno jednak, abyśmy w ciemno uwierzyli w kolejną już deklaracje.

 

Wypowiedzi pani wicepremier to nic innego jak potwierdzenie ze strony rządowej, że harmonogram, który kilka tygodni temu przedstawiła Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad jest aktualny. Ta informacja ciesz z tego powodu, iż znacznie gorzej by było, gdyby strona rządowa stwierdziła, że S-5 nie znajduje się na liście zadań kluczowych.

 

Zgodnie z tym harmonogramem za pół roku możemy się spodziewać rozpisania przetargu na realizację dokumentacji przetargowej. Same prace budowlane miałyby się rozpocząć w 2016 roku, czyli już po wyborach parlamentarnych. Patrząc na spadające notowania rządu raczej mało prawdopodobne jest, że minister Bieńkowska i premier Tusk będą nadal piastować swoje stanowiska.

 

Należy pamiętać, że na liście najważniejszych inwestycji droga ekspresowa S-5 znajdowała się jeszcze w 2008 roku, a zakończenie prac budowlanych zapowiedziano na połowę 2012 roku, tuż przed turniejem piłkarskim Euro 2012.

 

Dzisiaj mamy już prawie 2 lata opóźnienia co do pierwotnego terminu, jeżeli wszystko dobrze pójdzie zakończy się na 6 latach, czyli inwestycja zostanie oddana kierowcom w 2018 roku. Gorzej będzie jednak,  gdy pojawią się kolejne problemy, które opóźnią tę inwestycje o kolejne lata.

 

Zważając na to, że rząd PO – PSL piastuje władzę już siódmy rok mamy prawo nie wierzyć w kolejne obietnice. Nawet nadgorliwe patrzenie w tej kwestii władzy na rękę jest wskazane. Nie jest to demagogia, tylko wyciąganie właściwych lekcji z przeszłości.