Gdy trwa spór o kształt ZIT-u na poziomie metropolitarnym Bydgoszczy i Torunia, ten etap za sobą mają już gminy tworzące ZIT subregionaln Inowrocławia. To miasto okazało się tak silnym graczem, że bez problemu narzuciło swoją koncepcję. Pieniądze jakie może otrzymać Inowrocław przy tym nie są wcale takie małe.
Głównym założeniem Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych jest bliższa integracja zainteresowanych samorządów. Teoretycznie największe pieniądze mają trafić do ZIT-ów miast wojewódzkich, w kujawsko-pomorskim rząd narzuca koncepcję wspólnego obszaru bydgosko-toruńskiego, do którego nie załapał się z różnych powodów Inowrocław.
Miasto Inowrocław planuje powołać dość mały ZIT, który tworzyć będzie wyłącznie z gminą wiejską Inowrocław, czyli łącznie będzie to poniżej 100 tys. mieszkańców. Mimo to władze tego miasta liczą nawet na kilkadziesiąt milionów. Mówi się o kwotach w okolicach 50-60 mln złotych, stąd też nie będą to wcale niższe środki w przeliczeniu na mieszkańca, od ZIT-u na poziomie miast wojewódzkich.
Jedyne co może dziwić, iż będzie to ZIT zaledwie dwóch samorządów, gdy z racji powiązań funkcjonalnych do ZIT mogły by wejść takie gminy jak Kruszwica czy Pakość, na czym zyskał by cały powiat inowrocławski. Karty rozdawał tutaj jednak prezydent Inowrocławia, który najwyraźniej nie chce się podzielić pieniędzmi z sąsiadami.
Kształt takiego ZIT-u zaakceptował Urząd Marszałkowski w Toruniu.