Pastuszewski: Miasto nie dba o własną tożsamość

W opinii radnego dr Stefana Pastuszewskiego władze Bydgoszczy nie są zainteresowane odkrywaniem bydgoskiej tożsamości. Przygotowany zaś za około 20 tys. zł ,,Masterplan dla kultury” ocenia jako rozważania teoretyczne, które są dalekie od praktyki.

 

– Nie ma żadnej polityki historycznej w Bydgoszczy – ubolewa w rozmowie z nami radny Stefan PastuszewskiObchodzimy właściwie tylko rocznice narodowe, bo dzień wyzwolenia (od redakcji: 20 stycznia powrót do Macierzy) obchodzony jest w każdym mieście. Nie inspiruje się też tworzenia publikacji historycznych.

 

Radny przyznaje jednak, że pojawiają się inicjatywy oddolne, ale miasto do tych dat podchodzi dość biernie – My jako Stronnictwo Pracy co roku organizujemy 18 listopada rocznicę spalenia zagłuszarki na Wzgórzu Dąbrowskiego, co jest jakimś wydarzeniem lokalnym. Od trzech lat organizowane są też dni kresowe poświecone bydgoszczanom, którzy zostali zesłany na Kresy.

 

– Po co zatem był ten pakt dla kultury? – pytamy radnego.

 

– Tam się zbytnio nie można dogadać, są to teoretycy kultury i socjologowie kultury, którzy zbytnio, nie potrafią oni jednak działać praktycznie – odpowiada nam Pastuszewski.

 

Budowaniu tożsamości miasta w ,,Masterplanie dla kultury” poświęcono niecałe dwie strony przedstawiając trzy programy, które w praktyce są martwe. Jeden z nich dość duży nacisk każe kłaść na poszukiwanie wielokulturowego dziedzictwa Bydgoszczy. Gdy pytamy o to radnego Pastuszewskiego przyznaje, że nie jest to do końca zgodne z historią miasta – Jest to trochę przerysowana teza. W ostatnim czasie można zauważyć dążenie do eksponowania wielokartowości, bo jest ona w modzie. Dzisiaj Bydgoszcz jest monokulturowa – wyjaśnia radny.

 

Zdaniem Pastuszewskiego jednym z niewielu elementów wielokulturowej Bydgoszczy jest zrekonstruowana niedawno fontanna ,,Potop”, której autorem był niemiecki rzeźbiarz Ferdindant Lepcke.

 

Doktor Pastuszewski zgadza się z nami, że zapomina się o ważnych elementach bydgoskiej tożsamości związanych z walką bydgoszczan z germanizacją w okresie zaborów. Ponadto w jego opinii błędem jest zapominanie o podpisaniu w XVII wieku nad Brdą traktatów welawsko-bydgoskich. Z punktu widzenia polityki polskiej były one klęska, gdyż doprowadziły do uniezależnienia się od Rzeczpospolitej Prus Książęcych, co przełożyło się także na gospodarczy upadek Bydgoszcz – Warto przeanalizować jednak popełnione wtedy błędy.