Referenda ośmieszone przez partiokrację

5,9% Polaków chce wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, 1,6% jest przeciwko, zaś reszta ma to gdzieś. Obecny model finansowania partii politycznych podoba się 1,3% Polaków, nie podoba zaś 6,2%. Tak wygląda referendum w procentach bezwzględnych i choć frekwencja okazała się koszmarna, to te liczby powinniśmy przyjąć.

Niska frekwencja sprawia, że referendum nie jest wiążące dla władz, ale na pewno jego wyniki powinny być ważnym elementem debaty publicznej. To, że ponad 90% Polaków ze swojego prawa do wyrażanie opinii nie skorzystało.

 

Nie zmienia to jednak faktu, że referendum polska klasa polityczna skutecznie ośmieszyło i trudno będzie w najbliższych latach przywrócić mu właściwą powagę. Zaczęło się od nieodpowiedzialnych działań byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, który postanowił zrobić z referendum element kampanii wyborczej. Przysłuchiwałem się debacie w Senacie nad wyrażeniem zgody o jego rozpisanie, można było odczuć, że większość senatorów miała duże wątpliwości, ale poparcia w większości udzielili. Nie pomogły nawet apele senatora Jana Rulewskiego, aby zostawić decyzję w tej sprawie na nieco mniej gorący politycznie okres. Przypomnieć należy tutaj także o tym, że decyzja prezydenta przez pewien czas nie była publikowana w urzędowych publikatorach, tylko dlatego, że dla zachowania terminów ustawowych i rozpisania referendum w dniu 6 września, Senat powinien tę decyzję podjąć nieco później. Byłoby to już jednak po II turze wyborów prezydenckich.

 

Kolejny akt tej porażki demokratycznej mieliśmy w sierpniu i na początku września. Główne środowisko dążące do wprowadzenia JOW, skupione wokół Pawła Kukiza, zamiast promować referendum, zajęte było wewnętrznymi wojnami o miejsca na listach wyborczych. Prawo i Sprawiedliwość natomiast zauważyło, że porażka frekwencyjna pozwoli dopiec PO. Dlatego też PiS trzymał do referendum dystans, a w środowiskach skupionych wokół partii Jarosława Kaczyńskiego wręcz nawoływano do bojkotu – Nie idziemy na referendum Bronka.

 

W rezultacie stało to co się stało. Kilkanaście dni temu mieliśmy jeszcze jeden akt. PiS uznał bowiem, że można jeszcze poprawić swoją pozycję, gdyby tak zagrać referendum w dniu wyborów parlamentarnych, gdzie o frekwencję będzie znacznie łatwiej. Propozycja spotkała się od razu z opozycją ze strony PO i Senat, gdzie partia ta ma większość, odrzucił wniosek prezydenta Andrzeja Dudy. Czy dla PO to była dobra decyzja, czy dla partii zwącej się ,,obywatelską” bardzo szkodliwa? W tym momencie mnie to nawet nie interesuje, gdyż niestety klasa polityczna skutecznie instytucje demokracji bezpośredniej jaką jest referendum ośmieszyła.