W listopadzie z funkcji zastępcy prezydenta Bydgoszczy został odwołany Łukasz Niedźwiecki, który merytorycznie wypadał na tle pozostałych zastępców dość dobrze. Odpowiadał on za dość istotną kwestię, czyli pozyskiwanie funduszy unijnych. Na tym stanowisku wciąż panuje wakat, a przygotowanie Bydgoszczy do nowej perspektywy unijnej budzi duże obawy.
Powodem odwołania Łukasza Niedźwieckiego miały być zachwiane relacje z przełożonymi. Ratuszowa komisja, która badała tę sprawę, mobbingu się jednak nie dopatrzyła. Skoro nie stwierdzono winny Niedźwieckiego, a jak poinformował prezydent Rafał Bruski, miało miejsce zachwianie relacji międzyludzkich, odwołanie ze stanowiska tylko zastępcy prezydenta, raczej sprawy nie rozwiązuje. Bowiem przyczyną zachwiania tych relacji była również inna osoba.
Nieoficjalnie w ratuszu się mówi, że przyczyną trudnych relacji byłego prezydenta mogły być wymagania wobec podległych mu pracowników, którzy pracowali nie do końca efektywnie. Odwołanie Niedźwieckiego w takiej sytuacji, w pewnym sensie byłoby akceptacją funkcjonującej organizacji pracy. Niestety, to dobrze nie rokuje, w kwestii pozyskiwania funduszy z Unii Europejskiej.