Refundacja procedury in vitro dla jednych jest rzeczą kontrowersyjną, głównie w debacie publicznej mówi się o względach ideologicznych. Jedni z powodów religijnych całkowicie go nie akceptują, z kolei dla innych in vitro stało się pewnym symbolem postępu. Decyzja rządu Beaty Szydło o zaprzestaniu dalszej refundacji in vitro z budżetu państwa, jak można było się spodziewać spotkała się z krytyką całej opozycji parlamentarnej i również polskiej lewicy, która nie posiada partyjnej reprezentacji w Sejmie.
Na początku roku struktury partii Nowoczesna Ryszarda Petru w kujawsko-pomorskim przyjęły apel do samorządów, aby wprowadzić refundację in vitro z budżetów samorządowych. Taka sytuacja ma miejsce już od dłuższego czasu chociażby w Częstochowie. Po upływie kilku tygodni działacze Nowoczesnej podjęli się zbiórki podpisów pod obywatelskimi projektami stosownych uchwał. Zważając na to, że formacja Ryszarda Petru nie ma reprezentacji w samorządach, zdecydowano, iż jest to najbardziej racjonalna forma działania na szczeblu lokalnym.
W Bydgoszczy zbiórka podpisów zakończyła się w maju i wówczas stosowny projekt uchwały trafił do ratusza. Natomiast w międzyczasie wprowadzenie in vitro w Bydgoszczy zaczęła obiecywał współrządząca miastem lewica spod znaku Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Oba środowiska polityczne łączy co prawda wspólny cel, wprowadzenia refundacji procedury in vitro, ale widocznie dzieli dużo innych kwestii, skoro nie podjęto nawet próby współdziałania. Projekt Nowoczesnej trafi dopiero pod obrady Rady Miasta Bydgoszczy pod koniec września. Poseł Michał Stasiński zarzuca przewodniczącemu rady działanie na zwłokę. Z kolei jak wynika z wyjaśnień przewodniczącego Zbigniewa Sobocińskiego, dopiero w lipcu otrzymał on opinie od radców prawnych ratusza, stąd też podczas czerwcowej sesji materiał nie mógł być opiniowany. Radcy prawni podlegają natomiast prezydentowi miasta, którego dwójka zastępców reprezentuje SLD.
Walkę o in vitro na 28 maja na Facebook-u zapowiada już, w specjalnie utworzonym wydarzeniu radny SLD Ireneusz Nitkiewicz. Wszystko wskazuje na to, że na tę sesje trafi konkurencyjny wobec Nowoczesnej projekt koalicji PO – SLD Lewica Razem. W takim wypadku na sesji dojdzie nie tylko do sporu z przeciwnikami in vitro, ale również środowiskami, które są tej procedurze przychylne. Przewidzieć można też, że to rozdanie wygra koalicja, gdyż nie raz stosowano na posiedzeniach bydgoskiego samorządu pewną sztuczkę – wpierw według porządku obrad będzie głosowany projekt koalicyjny. Po jego przegłosowaniu projekt Nowoczesnej, mający identyczne założenia, zostanie uznany za bezzasadny i nie zostanie poddany pod głosowanie.