Politycy sejmikowi koalicji PO – PSL poniedziałkową sesję rozegrali koncertowo, wykorzystując znajomość schematów funkcjonowania mediów publicznych. Przekaz dnia z obrad sejmiku w Zbliżeniach TVP Bydgoszcz zdominowały na chwilę przed sesją sformułowane apele, zaś gdy toczyła się dyskusja o kłopotach bydgoskiego lotniska, dziennikarzy tej stacji już w sali sesyjnej nie było.
Informacja i dyskusja o sytuacji spółek podległych województwu miała być jednym z ważniejszych punktów sesji. W toku dyskusji okazało się bowiem, iż nasze województwo nie złożyło wniosku w konkursie na dofinansowanie budowy kolei do Portu Lotniczego, choć o takim zamiarze od wielu miesięcy mówi marszałek. Radny Andrzej Walkowiak wskazał również, że lotnisko traci pasażerów i w stosunku do roku ubiegłego ubyło ich ponad 6%. Takie informacje w przekazie TVP Bydgoszcz się nie znalazły. Skupiono się natomiast na tym, że sejmik zaapelował do rządu w sprawie klęski żywiołowej, która w połowie sierpnia przeszła przez nasz region.
Na początku sesji radni koalicji zastosowali pewne zagranie – zawnioskowali o zmianę porządku obrad, aby dyskusję o spółkach przenieść na koniec obrad, w to miejsce zaś wprowadzić apele do rządu. Dyskusję o spółkach poprzedziła dodatkowo około dwugodzinna prezentacja dyrektor z Urzędu Marszałkowskiego, która prezentowała radnym nawet zdjęcia protez jakie produkować ma jedna ze spółek. Tego wykładu nie wytrzymało jakieś 2/3 radnych oraz przedstawiciele TVP Bydgoszcz i Radio PiK. Pisząc prościej – politycy koalicji wykorzystali to, iż media publiczne na sesji pojawiają się na mniej więcej godzinę, dwie; dziennikarze w tym czasie nagrywają w korytarzu wywiady, specjalnie nie wsłuchując się w dyskusję. Obawiam się, że koalicja PO – PSL w podobny sposób może rozgrywać w przyszłości inne trudne tematy, gdyby pojawiły się na obradach sejmiku.
A Ty bydgoszczaninie chcąc nie chcąc, jeżeli posiadasz telewizor lub radio, abonament na utrzymanie tego typu serwisów informacyjnych płacić musisz. Jeżeli spojrzymy na obrady Rady Miasta Bydgoszczy, tam przedstawiciele mediów publicznych, gdy tylko tego trzeba, potrafią przysłuchiwać się obradom właściwie do samego ich końca.