49 lat temu, 13 lutego 1969 roku w Londynie, zmarł Kazimierz Wierzyński. Wybitny polski poeta, kresowianin, piewca Polski Walczącej, guru polskiej powojennej emigracji, w PRL – u został wyklęty. Nigdy bowiem nie pogodził się z losem jaki spotkał Polskę w pojałtańskim porządku. Choć niezłomnie trwający do końca, wierny idei Polski Niepodległej, po 1989 roku nadal nie może wrócić do narodowej świadomości Polaków.
Dla tych, którzy kojarzą jego nazwisko jest raczej krotochwilnym poetą ze złotych skamandryckich czasów, aniżeli obrońcą mitu Polski Wolnej. Po 1989 roku patroni lewicowego salonu chcieli zostać bardziej spadkobiercami peerelowskiej mielizny, a literaturę emigracyjną okryli (podobnie jak ich komunistyczni koledzy) zmową milczenia, wyrzucając ją całkowicie niesłusznie na śmietnik historii. W studiach dziejów polskiego pisarstwa, okres powojenny zaczyna się na pierwszych wydaniach „Ocalenia” Miłosza, „Niepokoju” Różewicza czy „Dlatego żyjemy” stalinistki Wisławy Szymborskiej. Tymczasem na obczyźnie wydawano wówczas książki wybitne, których dzisiaj nadal wielu ludzi kultury wcale nie chce odkrywać na nowo – „Krzyże i miecze” Wierzyńskiego, „Trzy poematy o Warszawie” Balińskiego czy „Arię z kurantem” Jana Lechonia.
Poeta, co to „zielono ma w głowie”
Wraz z rokiem 1919, Kazimierz Wierzyński zadebiutował tomem wierszy pt. „Wiosna i Wino”. Zbiór jest wielką pochwałą życia, optymizmu i młodzieńczego szaleństwa. To co w przyrodzie wyrazić zdoła, to co w książce ujął Wierzyński, to niewątpliwie wiosna jako czas rozkwitu i powołania do nowego życia. W późniejszych tomach poetyckich, poeta nie przerywa swej młodzieńczej pasji. Nadal jest porywczy. Nadal buduje piękny mit młodego człowieka zdolnego do każdej rzeczy. Doskonałym ujściem zmagań Wierzyńskiego jest temat rywalizacji sportowej, jako coś bardzo szlachetnego i hartującego ducha. W 1928 roku poeta wydaje tom o tym właśnie traktujący pt. „Laur olimpijski”, który opiewany przez krytyków nagrodzony został złotym medalem w olimpijskim konkursie sztuki i literatury w Amsterdamie, gdzie wtedy odbywały się igrzyska.
Po śmierci ukochanego przezeń Marszałka Józefa Piłsudskiego w roku 1935 Kazimierz Wierzyński szargany patriotycznym uniesieniem postanawia napisać szereg poematów, które niedługo obejmie w tomie „Wolność tragiczna”(1936). Zbiór ten z resztą ośmielił się nazwać „pracą swojego życia”.
„Miłość nasza raniona, wieczna nasza matka”
Jesienią 1939 roku Kazimierz Wierzyński przedostaje się do Lwowa skąd ewakuuje się do Francji. Z Francji emigruje do Stanów Zjednoczonych by jak wielu jego przyjaciół z ojczyzny rzucić się w wir polonijnej pracy. W tym okresie Wierzyński daje o sobie znać jako publicysta, który znając trud żołnierskiego losu pokrzepia braci – rodaków walczących na europejskim kontynencie o wolną Polskę. Obok innego piłsudczyka, Ignacego Matuszewskiego, staje się niejako pierwszym piórem polskiej emigracji. Publikuje wówczas między innymi w „Tygodniowym Serwisie Koła Pisarzy z Polski”, a także jego późniejszych mutacjach; „Tygodniowy przegląd literacki Koła Pisarzy Polski” i „Tygodniku Polskim”. W swych pełnych werwy artykułach, przemowach i wezwaniach rzuca światło na temat tragicznego losu polskiego żołnierza co to „bije się wszędzie gdzie tylko można spotkać wroga”. Przypomina wielkie dni Bitwy Warszawskiej 1920 roku i apeluje w świecie by los Polski został w końcu doceniony, a żądania terytorialne i majątkowe w ramach rekompensaty za ten straszliwy kataklizm, wysłuchane.
W sposób nieprzejednany Wierzyński umacniał również poetyckim słowem. Wśród okrucieństw historii i okrutnego losu, który doświadcza Polaków nie przestaje wierzyć w sens polskiej walki. Zamiast rozliczać dowódców Armii Krajowej z podjęcia decyzji o wybuchu powstaniu on obiecuje im wieczną pamięć i wdzięczność:
Generale, coś przezwał się dla innych Borem
A dla nas – o Lwim Sercu pozostał legendą,
Uwięziony, gdy dzisiaj w obozie wieczorem
Usłyszysz o Warszawie, wspominać gdy będą,
Że ostatni z niej Niemiec ucieka ścigany
I że z gruzów pod śniegiem, jak z mogiły bratniej,
Oknem ciemnej piwnicy lub chyłkiem spod ściany
Wyziera jeszcze Polak gdzieś – także ostatni –
W ten wieczór, twej odwadze skradziony okrutnej
I wydarty wolności i wdowom w żałobie
Nie bądź, wodzu pobitych, samotny i smutny:
W ten wieczór znowu staje Warszawa przy tobie.
W liryce wojennej Wierzyńskiego silny jest również wątek antysowiecki. Tak samo jak jego poetyccy przyjaciele apeluje do sumienia świata by pochylił się nad losem Polski, która zdradzona przez aliantów zostaje sama na pastwę moskiewskiego imperium. W wierszu na temat „Procesu Szesnastu” przekonuje komunistów:
Oskarżajcie nas wszystkich, nie tylko szesnastu,
Sądźcie poległych w grobie, to też winowajcy,
Sądźcie szkielet, co z wojny pozostał się miastu,
Gdy wyście jeszcze z diabłem kumali się, zdrajcy.
Oskarżcie także wolność, nic znane wam słowo,
Ten odwieczny zabobon, co zawsze nas dzieli,
Cały kraj polski weźcie, zamknijcie go w celi
Dlaczego nie wracamy?
Po 1945 roku pełen goryczy i żalu pozostaje wraz licznymi polskimi patriotami na emigracji. Nie chce wracać do kraju, w którym nastała komunistyczna niewola, a moskiewscy kolaboranci ustanawiają nowe porządki, tłumiąc polski niepodległościowy żywioł. Nie chce wracać do kraju, któremu nikczemnicy odcięli prawdziwy kwiat polskiej duszy – Kresy Wschodnie.
Nie wrócił ani wtedy ani nigdy później – nie uznawał bowiem systemu komunistycznego w Polsce i odrzucał wszystkie jego mutacje, niezłomnie niosąc dla przyszłych pokoleń pochodnię polskości. Zmarł późnym wieczorem 13 lutego 1969 roku w swoim londyńskim mieszkaniu.
W późnych latach swojego życia Kazimierz Wierzyński w taki oto piękny sposób mówił dla Radia Wolna Europa o emigracji;
„Napisanie najsmutniejszego wiersza sprawia szczerą radość – jeśli jednak musi umrzeć w życiu to co zmartwychwstaje w pieśni, każde nasze zwycięstwo jest w pewnym sensie zwycięstwem zza grobu. W wypadku pisarza polskiego na emigracji sprawy te są szczególnie widoczne. Piszemy z dala od źródeł naszej sztuk i z dala od jej ujścia. Piszemy jak gdyby w powietrzu, które nie dociera do najważniejszych i najdroższych dla nas okolic na świecie. W okupowanej ojczyźnie jesteśmy na czarnej liście, napiętnowani jako agenci Ameryki, a przecież jesteśmy agentami wolności. Nie wiemy kiedy nasze słowo tam dojdzie, ale nie przestajemy mu służyć jak by miało dojść tam już jutro. I żyjemy wiarą w wolność, za którą umarło tylu naszych najbliższych. I tak wytrwamy do końca, i to jest dla nas naszym ludzkim, i boskim przykazaniem.”
Olgierd Bondara
Bibliografia:
– http://wojciechwencel.blogspot.com/2012/08/krzyze-i-miecze.html
– http://fundacja-ppp.pl/images/html/wiersze_rozne.htm
– https://www.polskieradio.pl/68/787/Tag/44614
– https://www.youtube.com/watch?time_continue=69&v=kuko3OCAhv4
– Publicystyka Kazimierza Wierzyńskiego z lat 1941 – 1946, Anna Kasperek, Arcana nr. 131,