W poniedziałek przed Kujawsko-Pomorskim Urzędem Wojewódzkim w Bydgoszczy odbył się protest przedstawicieli organizacji związkowych NSZZ Solidarność reprezentujący pracowników budżetówki. Tego samego dnia, na drugim końcu Polski, w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim wielu pracowników przyszło ubranych na czarno. Symbolicznie wyrazili tym poparcie dla protestujących w Bydgoszczy.
Zaczęło się wszystko już można powiedzieć kilka miesięcy temu w Bydgoszczy, gdzie zawiązał się Komitet Protestacyjny. Pracownicy budżetówki reprezentujący różne urzędy, głównie z administracji rządowej, zaczęli się upominać o zamrożone kilka lat temu płace. Zaogniło się wszystko w momencie, gdy na jaw wyszły informacje o wysokich premiach jakie przyznała była premier Beata Szydło ministrom. Bunt na dołach administracji państwowej zaczął się rozkręcać. Do Komitetu zaczęli się włączać również urzędnicy z innych województw.
– Urzędnik dla społeczeństwa jest postrzegany z perspektywy nagród ministra, szefów gabinetów politycznych, dyrektorów departamentu – mówił w poniedziałek przewodniczący NSZZ Solidarność Regionu Bydgoskiego Leszek Walczak.
Tego samego dnia wyrazy poparcia płynęły z Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie, którego pracownicy skarżą się, iż zarabiają najmniej w Polsce.
Poniedziałkowy protest był spowodowany niedoprowadzeniem przez wojewodę do spotkania z minister pracy i polityki społecznej Elżbietą Rafalską. Do spotkania Komitetu Protestacyjnego z wojewodą Mikołajem Bogdanowiczem doszło dzień później. Padła obietnica, że do spotkania z minister dojdzie do połowy miesiąca.