Wieloletni prezes PESA Bydgoszcz Tomasz Zaboklicki, powiedział we wtorek, iż jest to dla firmy ważny dzień. Tego dnia podpisana została umowa inwestycyjna z Polskim Funduszem Rozwoju, który wkrótce przejmie kontrolę nad firmą, zapewniając przy tym płynność finansowej, której PESA w ostatnim czasie bardzo brakowało. Przy tej okazji nie brakuje polityków, którzy twierdzą, że to ich sukcesy.
Kandydat na prezydenta Bydgoszczy Tomasz Latos, albo agencja której parlamentarzysta powierzył wypowiadanie się w swoim imieniu w mediach społecznościowych, nieskromnie stwierdził – Dziękuję więc wszystkim, którzy w 2015 roku zagłosowali na PiS. Te osoby mogą mieć poczucie współudziału w uratowaniu Pesy.
Zdaniem Latosa, gdyby nie rządy PiS-u, to PESA skończyłaby jak Zachem. Dalej parlamentarzysta nieskromnie pisze – Cieszę się również osobiście, że moje i innych posłów PiS z Bydgoszczy (zwłaszcza Piotra Króla) prośby i rozmowy przyniosły sukces. Warto było. Po udanych, jak wierzę, wyborach samorządowych udowodnię, że i inne trudne do załatwienia sprawy będą możliwe do realizacji.
Samorządowcy PiS-u już nie tak życzliwi
Jedną z przyczyn problemów finansowych PESA, oprócz opóźniającej się homologacji dla niemieckiego przewoźnika Deutsche Bahn, były opóźnienia w realizacji tramwajów, które miały być gotowe do końca 2015 roku. W wielu miastach opóźniły się dostawy o kilka tygodni, w tym w Bydgoszczy. Cześć samorządów, w tym Kraków zaczęła od PESA domagać się odszkodowań, dość biernie do tej sprawy podszedł już bydgoski samorząd. Prezydent Rafał Bruski był na sesjach Rady Miasta krytykowany za to, że niezbyt należycie troszczy się o interes miasta, nie kontrolując PESA, czy firma ta zgodnie z harmonogramem wykona zamówienie dla Bydgoszczy. Sprawa była o tyle skomplikowana, iż pojawiło się w pewnym momencie ryzyko utraty dotacji unijnej na zakup tramwajów.