Bruski ,,afrykańskim kacykiem”. Czy chcemy takiego poziomu debaty?



Od kilku tygodni w internecie roi się od grafik mających na celu zdyskredytowanie kandydata PiS na prezydenta Bydgoszczy Tomasza Latosa. Grafiki oparte o prymitywne pobudki, zadziwia mnie ich udostępnienia przez czołowych polityków PO. Zjednoczona Prawica jednak nie jest święta i również tutaj nie brakuje zwolenników stosowania niskich pobudek.

 

Nie bądźmy ciemnym ludem i w wyborach odwołajmy afrykańskiego kacyka przez pomyłkę zwanego prezydentem Bydgoszczy – napisał na stronie internetowej, próbującej za wszelką cenę przypodobać się politykom PiS Robert Szatkowski, od niedawna działacz Porozumienia Jarosława Gowina, który jest potencjalnym kandydatem do Rady Miasta Bydgoszczy z Fordonu.

 

Samej treści wpisu nie warto komentować. Zapewne szef Porozumienia, który się przecież z posłem afrykańskiego pochodzenia przyjaźnił, złapałby się za głowę, gdyby dowiedział się kogo ma w ugrupowaniu. Kariera Szatkowskiego w dużej mierze wiązała się jednak z Platformą Obywatelską, bycie asystentem posłanki PO Iwony Kozłowskiej dało mu start w polityce. Miał potem okresy wychwalania publicznego chociażby wicemarszałka województwa Edwarda Hartwicha, też swoimi wpisami w pewnym okresie budował wizerunek piłkarskiego Zawiszy jako enklawy patologii społecznych. Jak się okazuje – do dzisiaj formalnie widnieje na liście członków Platformy Obywatelskiej.

 

Z tego co wiem wymogiem przyjęcia do struktur Porozumienia jest brak przynależności do innych partii. Wyjaśnienie czy Szatkowski do PO nadal należy pozostawiam już samym strukturom Porozumienia.

 

Wróćmy jednak do meritum problemu. Język kandydata na kandydata wydaje się niedopuszczalny jeżeli liczymy na jakiś poziom debaty publicznej. Nie kryję, iż liczę, że PiS pokaże jednoznacznie, że odcina się od ,,chamskiej kampanii wyborczej” i po prostu Szatkowskiego ostatecznie na listach wyborczych tego ugrupowania nie zobaczymy. Warto przypomnieć, że to w bydgoskim PiS-ie zrodziła się inicjatywa walki z mową nienawiści. Czas zatem walkę z mową nienawiści pokazać w praktyce. W przeciwnym wypadku nie mniejcie pretensji, że kampania wyborcza w dużej mierze opiera się o prymitywne pobudtki.