Ciemna strona kampanii wyborczej



Fot: Facebook

Jakiś czas temu apelowaliśmy o powstrzymanie fali wyborczego hejtu w internecie. Odnieść można wrażenie, że w sieci kampania nieco się ucywilizowała, ale pojawia się nowy problem – akty wandalizmu wobec materiałów wyborczych. Tak naprawdę stary problem, bowiem pojawia się w każdych wyborach.

Od pewnego czasu radna Agnieszka Bąk boryka się z problemem niszczenia jej banerów. Pojawia się na nim napis ,,zdrajcy”, na jednym z takich dzieł namalowano również znak ,,Polski Walczącej” symbolu Powstania Warszawskiego, co jest już nie tylko wykroczeniem, ale przede wszystkim przejawem wyjątkowej głupoty.

 

Kodeks Wyborczy przewiduje za niszczenie materiałów wyborczych karę grzywny do 5 tys. zł oraz w przypadku gdy wartość zniszczone materiału przekracza 250 zł również karę aresztu. Najpierw trzeba jednak złapać sprawcę, dlatego radna Bąk sprawę zgłosiła już na policję.

 

Na niszczenie materiałów wyborczych skarży się również radna Grażyna Szabelska, stojąca po przeciwnej stronie barykady politycznej niż radna Bąk. Problem dotyczy zatem jak widać wszystkich komitetów.

 

Niech oręż ustąpi todze – mówił ponad 2 tys. lat temu Rzymie Marek Tulliusz Cyceron. Przedstawiają one intencję, iż miejscem sporów politycznych powinno być mimo wszystko forum publiczne, a nie ulica. Tego wymaga bowiem troska o dobro państwa, czy w tym wypadków również Bydgoszczy. Dlatego ważne jest, aby wszelkie akty tego typu wandalizmu spotykały się zdecydowanym potępieniem.

 

Noc długich noży

Jak pokazuje praktyka ostatnich lat, czym bliżej wyborów, tym tego typu aktów wandalizmu będzie przybywać. Ostatnie godziny przed rozpoczęciem ciszy wyborczej zyskały również w slangu wyborczym określenie ,,nocy długich noży”. Jeżeli bowiem materiał danego kandydata zostanie zniszczony w piątek 19 października przed północą, to jeżeli kandydat będzie chciał go wymienić już po północy, czyli formalnie w sobotę 20 października, to narazi się na odpowiedzialność związaną z naruszeniem ciszy wyborczej.