Promocja miasta to nie tylko pokazywanie swojego potencjału turystycznego, ale również przeciwdziałanie krzywdzącym stereotypom. Ostatnio jeden z holenderskich portali opublikował artykuł o rosnącym spożyciu alkoholu w Polsce – Polacy piją więcej niż kiedykolwiek – szczególnie w okresie Bożego Narodzenia – napisał portal trouw.nl, ilustrując swoją publikację zdjęciem sklepu monopolowego w Bydgoszczy.
O tym, że jest to ilustracja z Bydgoszczy czytelnik dowiaduje się z podpisu. Tylko czy ilustrowanie problemu pijaństwa Bydgoszczą jest uczciwe? Niezbyt, skoro specjalnie nie ma sygnałów, aby w naszym mieście patologie związane z nadużywaniem alkoholu były szczególnie duże, a właśnie o tego typu patologiach jest poświęcony artykuł holenderskiego portalu.
Do 2015 roku Rada Monitoringu Społecznego, składająca się z zespołu naukowców pod kierownictwem profesora Janusza Czapińskiego publikowała raport ,,Diagnoza społeczna”, w którym za miasto o największym nasileniu patologii społecznych wskazano Rudę Śląską, przed Opolem i Gdynią. Bydgoszcz w rankingu patologii nie uplasowała się nawet w pierwszej dziesiątce. Zajęliśmy przedostatnie miejsce, z nasileniem zjawisk patologicznych poniżej średniej dla Polski. Jeżeli chodzi natomiast o wypadki spowodowane przez pijanych kierowców, województwo kujawsko-pomorskie znajduje się w połowie stawki z blisko dwukrotnie mniejszą częstotliwością niż województwo lubelskie.
Skądś się to przeświadczenie jednak wzięło
Wystarczy przejrzeć popularny portal z memami demotywatory.pl, lub odwiedzić wykop.pl, aby natrafić na grafiki, wskazujące, że w Bydgoszczy jest więcej sklepów monopolowych niż w całej Norwegii. Co istotne, tego typu grafiki najpopularniejsze krążą na temat miasta nad Brdą. Być może to jest przyczyna ,,złej sławy” Bydgoszczy. Najprawdopodobniej memy powstały w oparciu o publikację internetową Gazety Pomorskiej z 2014, w której się wskazuje, że w Norwegii legalnie można kupić alkohol w mniej niż 400 punktach, a w Bydgoszczy w dniu publikacji było ich 743.
Daleki jestem od formułowania zarzutów wobec dziennikarzy, bowiem późniejsza rządowa ustawa dała samorządom narzędzia do wprowadzenia limitów koncesji bądź ograniczenia sprzedaży w godzinach nocnych. W 2018 Rada Miasta przyjęła limit do 900 zezwoleń na sprzedaż piwa, natomiast dla mocniejszych alkoholi do nieco ponad 700. Bydgoski samorząd nie skorzystał zatem w pełni z możliwości nowego prawa.
Spójrzmy na sytuację w niektórych innych polskich miastach – w większym Poznaniu przyjęto do 1 tys. zezwoleń. W Szczecinie do 800 na piwa i do 650 na mocniejsze trunki. W przeliczeniu na mieszkańca Bydgoszcz ma zatem nadal dość wysoki wskaźnik koncesji, ale nie odbiega on jakoś radykalnie wobec wspomnianych miast. To jednak w dużej mierze przez ten pryzmat oceniani jesteśmy jako miasto o problemach alkoholowych, choć mniej ,,krzykliwy” raport wskazuje, że nie mamy specjalnego problemu z patologiami. Wizerunkowo mamy jednak pewien problem, który powinniśmy potraktować poważnie. W Polsce w stosunku do Europy zachodniej zauważalny jest widoczny wzrost spożycia alkoholu, stąd też należy się liczyć z tym, że o naszym kraju będzie się w tej kwestii mówiło, lepiej jednak aby Bydgoszcz nie była pokazywana jako przykład.