Za tydzień przypadnie 101 rocznica zawarcia rozejmu w Trewirze, daty która kojarzy się z uznaniem Powstania Wielkopolskiego – wprowadzone tym rozejmem zawieszenie broni uznawało bowiem polską kontrolę nad większością terenów zajętych przez powstanie. W styczniu miała natomiast premiera książki Krzysztofa Drozdowskiego, w której autor nieco umniejsza rolę tego powstania.
Przy okazji premiery tej książki przeprowadziłem z nim wywiad, w którym Drozdowski stwierdził – Tak samo według mnie niewiele dało Powstanie Wielkopolskie na uchwalenie Traktatu Wersalskiego i tego, że Bydgoszcz została do Polski przyłączona. Oczywiście miało to znaczenie takie, że pokazało pewien patriotyzm Polaków zamieszkujących te tereny, aczkolwiek nawet sami polscy dyplomaci w swoich zapiskach, podczas obrad, starali się umniejszać rolę Powstania Wielkopolskiego i wykazywać, że ono wybuchało spontanicznie, że nie było przygotowane wcześniej. Starano się pomijać tą rolę Powstania Wielkopolskiego, a państwa alianckie wręcz traktowały Powstanie Wielkopolskie jako wewnętrzną sprawę Niemiec. (…) Powstanie Wielkopolskie bardzo pokrzyżowało plany polskiej dyplomacji, ale nie tylko polskiej bo i zachodniej – Anglii, Francji i Ameryce. Zwłaszcza Francji i Anglii, które były zmęczone zakończoną wojną światową. Te państwa nie chciały słyszeć, że wojna się skończyła, a narasta kolejny konflikt, że Polacy dostali jakieś swoje państwo, bo my je oczywiście wywalczyliśmy, ale dla nich to było takie otrzymanie państwa, no to oni nie chcieli słyszeć o żadnym działaniu zbrojnym, mieli tego serdecznie dosyć pamiętając hekatombę ofiar I wojny światowej. Każdy chciał żeby to powstanie jeżeli już wybuchło to zakończyło się jak najszybciej, nie chciano o tym w Wersalu wspominać.
Nie zgadzam się z tak postawioną tezą, z którą polemizowanie będzie też okazją do pokazania wartości zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego. Zacznę jednak od tego, że z informacjami jakie przedstawia Drozdowski trzeba się zgodzić. O ile sam wybuch powstania 27 grudnia nie był planowany, zaczęło się bowiem od prowokacji niemieckiej w Poznaniu, o tyle w Europie zachodniej nikt się nie cieszył z eskalacji konfliktu i raczej okoliczność trwania walk nie była dobrze odbierana. Trzeba jednak pamiętać, że Powstanie Wielopolskie to nie był jedyny konflikt zbrojny z udziałem Polaków i patrząc na relację nie najważniejszy – Polacy umiejętnie irytowali nawet swych paryskich przyjaciół – pisze kanadyjska historyk Margaret Macmillan, która cytuje w książce ,,Paryż1919” szefa brytyjskiej dyplomacji Athura Balfoura – Wykorzystują okres między przerwaniem wojny a decyzjami kongresu pokojowego na realizację roszczeń względem polskich obwodów poza rosyjską Polską, co do których mają w wielu przypadkach niewielkie prawa, choć w innych pozostają one uzasadnione.
W podobny sposób jak przyznał jednak amerykański prezydent czynili też Rumunii czy Węgrzy. Duże problemy stwarzała w Paryżu natomiast włoska delegacja, która w pewnym momencie wycofała się z konferencji pokojowej, jako wyrażenie swojego niezadowolenia. Stąd też przywódcy głównych mocarstw mieli wiele zmartwień, wśród których były też walki Powstania Wielkopolskiego, ale to był jeden z mniejszych problemów. Na Polskę rządzona przez Piłsudskiego delegaci z Paryża nie mieli w praktyce też żadnego wpływu. Polski nie chciano też specjalnie drażnić, bowiem zachód obawiał się już w tamtym okresie bolszewików, wobec których barierą była Polska.
Polityka faktów dokonanych
Politycy wspierający Powstanie Wielkopolskie zapewne patrzyli jak na element realizowania polityki faktów dokonanych. Do momentu podpisania traktatu nic nie było pewne, były przecież momenty, gdy wydawało się, że niemal pewne jest, ze Gdańsk będzie Polski, ostatecznie został wolnym miastem. Zakładano, że jak na jakimś obszarze powstańcy się umocnią, to Polacy będą traktowani na tym terenie już jako gospodarze, których usunąć z niego byłoby trudno. W lutym 1919 roku już nikt nie kwestionował, że Poznań, Inowrocław, czy Gniezno to już polskie miasta.
Wspomnieć też warto o niezbyt znanym fakcie, że w lutym 1919 roku na terenach objętych powstaniem gościła delegacja wysłana przez konferencję pokojową, która dążyła do zawieszenia broni, co się 16 lutego rozejmem w Trewirze udało (później dochodziło jeszcze do lokalnych potyczek, ale już nie na taką skalę). Mówi zresztą o tym w swoim wywodzie Drozdowski. Wyznaczenie linii demarkacyjnej, gdzie wspomniane wcześnie miasta zostały pod polską kontrolą, właściwie już oznaczały, że zostaną one pod polską kontrolą.
W okresie wizyty delegatów konferencji pokojowej późniejszy polski minister Leon Janta-Połczyński miał wręcz straszyć wybuchem powstania na Pomorzu, informując o zgromadzonej przez tamtejszych Polaków broni oraz o zaprzysiężeniu ochotników. Z racji tego, o czym też mówi Drozdowski, iż na konferencji w Paryżu starano się deeskalować możliwe spory, a jak już wspomniałem, specjalnie z perspektywy Francji nie było możliwości wpłynięcia na Polaków, musiano zgodzić się z przyznaniem prawie całego Pomorza Polsce.
Nie chciałbym jednak przesadzić w drugą stronę i mitologizować Powstania Wielkopolskiego, jakoby ten czyn zbrojny o wszystkim przesądził. Powstanie po prostu, tak jak inne działania, swoją rolę odegrało.