Zdaniem zastępcy prezydenta Bydgoszczy Michała Sztybla opłata za gospodarkę odpadami mogłaby być o 5 zł niższa, gdyby naprawiono błąd w ustawie. Zapis ten nie podoba się też warszawskim samorządowcom, dlatego stołeczny ratusz zawnioskował o kontrolę do Najwyższej Izby Kontroli.
Portal zyciestolicy.com napisał o bulwersującej sytuacji, gdy samotnie mieszkająca starsza kobieta za ,,śmieci” może zapłacić 130 zł miesięcznie – w przypadku gdyby w bloku, w którym mieszka choć jedno z mieszkań nie prowadziło segregacji – natomiast galeria handlowa będzie płacić 54,18 zł. W przypadku pełnej segregacji, przysłowiowa starsza kobieta zapłaci i tak 65 zł, czyli więcej od galerii. Warszawski przykład pokazuje absurdalność ustawy, bowiem ustalono, że maksymalna stawka za pojemnik to 55 zł, co oznacza przerzucenie opłat z przedsiębiorstw produkujących dużo śmieci na zwykłych mieszkańców.
Podobna sytuacja ma miejsce w Bydgoszczy, gdzie zdaniem zastępcy prezydenta, gdyby nie ustawowy limit od pojemnika, wówczas płacilibyśmy o 5 zł od mieszkańca mniej.
Według warszawskiego ratusza należałoby sprawdzić proces legislacyjny ustawy pod kątem ewentualnego „udziału lobbystów”. Co oznaczałoby nic innego jak to, że na proces prac nad ustawą ktoś wpływał w sposób, który faworyzował właśnie przedsiębiorców, właścicieli galerii handlowych i sklepów – pisze portal zyciestolicy.com.
Ministerstwo analizuje
Zastępca prezydenta Michał Sztybel kilka tygodni temu przyznał, że po tym jak samorządowcy po raz kolejny domagali się zmiany tego niekorzystnego przepisu, w ministerstwie klimatu padła deklaracja, że będzie sprawa jeszcze raz przeanalizowana.
W ubiegłym tygodniu KIO uznało ponownie racje firmy Komunalnik, która wkrótce będzie odbierać odpady z trzech sektorów w Bydgoszczy. Ratusz zapowiedział, że z tego powodu pojawi się wniosek o obniżenie stawki z 22 zł do 21 zł. W porządku obrad środowej sesji Rady Miasta tego punktu nie ma, zatem najprawdopodobniej sprawą radni zajmą się dopiero w marcu.