Skwer Pomorskiego Okręgu Wojskowego na Osiedlu Leśnym ustanowiła Rada Miasta Bydgoszczy w dniu 27 stycznia 2016 roku przy jednomyślności całej Rady. Za głosował m.in. związany z PiS-em dr Stefan Pastuszewski, jedna z legend bydgoskiej Solidarności, osoba w PRL-u represjonowana. Skwer POW poparł też obecny wiceminister w Kancelarii Premiera Jarosław Wenderlich, czy radny Krystian Frelichowski. Wczoraj informowaliśmy, że wojewoda wydał zarządzenie zastępcze likwidującą tą nazwę i nazywające skwer im. płk. Łukasza Cieplińskiego. Najprawdopodobniej Rada Miasta zaskarży tę decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Ocena zależy od punktu siedzenia
W 2016 roku, gdy Mikołaj Bogdanowicz był już wojewodą, radni chcieli przede wszystkim podkreślić uchwałą wojskowe tradycje Bydgoszczy, bowiem to Bydgoszcz była siedzibą Pomorskiego Okręgu Wojskowego, stanowiąc najważniejszy ośrodek w północnej Polsce, który zlikwidowany został dopiero w 2011, po ponad dekadzie obecności Polski w NATO. POW zatem potraktowano nie tylko jako element wojskowego podziału kraju w PRL, ale też także w sojuszu NATO. Podkreślić należy, że decyzję o likwidacji POW, podjętą za rządów PO-PSL, najgłośniej krytykowali politycy PiS, z europosłem Ryszardem Czarneckim na czele.
Nie jest niczym dziwnym, że samorządowcy starają się takie elementy podkreślać. W Toruniu część polityków dość mocno lansuje, że Toruń był przez kilka lat stolicą ,,Wielkiego Pomorza”.
Wojewoda swoje argumenty oparł głównie na funkcjonowaniu POW w ramach państwa PRL. Do tego przedstawił argumenty z jakiejś broszurki z okresu PRL (trzeba pamiętać, że wtedy materiały były cenzurowane, na dodatek autorzy podobnie jak ma to miejsce dzisiaj, chcąc się przypodobać władzy niekiedy przekierowywali rzeczywistość), wskazujące, iż rzekomo POW służył indoktrynacji w kierunku marksizmu i leninizmu (cytat z uzasadnienia wojewody) żołnierzy oraz miał promować przynależność do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Bydgoszczanie nie powinni wspominać POW
Mamy jak widać zupełnie dwa różne rodzaje argumentów, z jednej strony podkreślenie wojskowej tradycji Bydgoszczy, z drugiej ideologiczne zarzuty. Decyzją wojewody za bardzo szczycić się tym, że przez lata Bydgoszcz była siedzibą POW nie możemy. Można za to mówić o Wielkim Pomorzu i Wielkim Toruniu – na wydarzeniach wpisujących się w tą ideę można bowiem spotkać czasami nawet wojewodę.
Co jest w tej sprawie jednak najbardziej wyraziste, to podjęcie decyzji o ustawieniu skweru przez radnych jednogłośnie, co się aż tak często nie zdarza. Radni od prawa do lewa poparli tę nazwę, dodać należy, że wybrani demokratycznie w wyborach. Wojewoda pokazał im, że popierać sobie mogą, ale to on jest tutaj panem i władcą, choć nie otrzymał od bydgoszczan żadnego mandatu.